Kozioł ofiarny Magdalenki? (aktl.)

Kozioł ofiarny Magdalenki? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP Grażyna Biskupska, której jako jedynej postawiono zarzuty w związku z akcją w Magdalence, zapowiedziała zażalenie na decyzję prokuratury.
Tymczasem ostrołęcka prokuratura zwróciła się do warszawskiej prokuratury apelacyjnej z wnioskiem o przedłużenie śledztwa do 23 września 2004 roku. Wniosek nie został jeszcze rozpatrzony.

Policyjną akcję w podwarszawskiej Magdalence przeprowadzono w  nocy z 5 na 6 marca 2003 r. Jej celem było zatrzymanie Roberta Cieślaka i Igora Pikusa, zamieszanych w zabójstwo policjanta w  Parolach w 2002 r. Podczas akcji zginęło dwóch policjantów (jeden na miejscu, drugi zmarł w szpitalu), a 16 zostało rannych. Obaj bandyci zginęli, jak się później okazało, w wyniku zaczadzenia.

W poniedziałek ostrołęcka prokuratura postawiła Biskupskiej zarzuty w sprawie akcji policyjnej w Magdalence. Prokurator prowadzący sprawę zdecydował też o bezterminowym zawieszeniu Biskupskiej w obowiązkach służbowych, aby - jak twierdzi - zapobiec ewentualnemu utrudnianiu przez nią śledztwa

Jak mówi Biskupska, postawione jej zarzuty obejmują całość akcji, zarówno przebieg szturmu antyterrorystycznego, jak i przygotowanie operacyjne. "Mam też zarzuty za okres od 4 do 6 marca 2003 roku, gdy było m.in. przeprowadzane rozpoznanie. Byłam wówczas w pracy, ale zajmowałam się sprawami bieżącymi" -  podkreśliła. Wyjaśniła, że zadaniem wydziału do walki z terrorem kryminalnym jest ustalenie przebiegu zdarzenia, sprawców, zlokalizowanie ich i doprowadzenie do sytuacji umożliwiającej ich zatrzymanie. Dodała, że w samej akcji zatrzymania Pikusa i  Cieślaka brali udział antyterroryści. "Przekazaliśmy im całą naszą wiedzę. Nawet nie byłam na odprawie antyterrorystów" - zaznaczyła.

Podkreśliła, że najbardziej zaskoczyła ją decyzja prokuratury o  zastosowaniu wobec niej środka zapobiegawczego w postaci bezterminowego zawieszenia w obowiązkach służbowych. "Nie może być tak, że po 15 miesiącach śledztwa zawieszają mnie, bo stanowię zagrożenie dla postępowania. W dodatku bezterminowo. Nawet przy przestępstwach umyślnych zawiesza się funkcjonariuszy do trzech miesięcy, a tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach na  dłużej" - mówiła. "Ja i tak odejdę z pracy. Gdy zakończy się sprawa, złożę raport, ale teraz walczę o swój honor" -  powiedziała, wyjaśniając swą decyzję o złożeniu zażalenia.

Szefowa działu śledztw ostrołęckiej Prokuratury Okręgowej Grażyna Matusiak nie chciała wypowiadać się w tej sprawie, tłumacząc to dobrem śledztwa.

Tymczasem "Super Express" uważa, że Biskupska stała się kozłem ofiarnym. Wśród zarzutów, jakie usłyszała policjantka, są: brak łączności, brak rozpoznania miejsca, brak systemu ratunkowego w trakcie trwania akcji. Co ciekawe, zarzuty dotyczyły też części zadań, z którymi Grażyna Biskupska nie miała nic wspólnego - pisze gazeta.

"SE" podkreśla, że naczelnik Biskupska jest jedyną osobą przygotowującą akcje w Magdalence, której prokuratura postawiła zarzuty. Spokojnie spać może głównodowodzący szturmem antyterrorystów, podczas którego zginęło dwóch z nich, a kilkunastu zostało rannych. Jan Pol, zastępca szefa stołecznej policji, rozpoczął wczoraj miesięczny urlop. Przypadek? - zastanawia się dziennik.

Prokurator, zasłaniając się argumentem, że Biskupska po 14 miesiącach śledztwa może w nim teraz mataczyć i namawiać świadków do zmiany zeznań, zastosowała środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia jej w obowiązkach służbowych. "To nie środek zapobiegawczy, a środek represji" - uważają policjanci. "Przez ponad rok prokurator zajmującej się sprawą nie przeszkadzał fakt, że Biskupska cały czas pracuje. Nie widziała w tym nic niewłaściwego. Nagle dostrzegła" - pisze "Super Express".

Związki zawodowe policji - relacjonuje dziennik - już zapowiedziały, że staną murem za  Biskupską. Wczorajsze zarzuty do szewskiej pasji doprowadziły też szefostwo polskiej policji. "Będziemy bronić jej przed sądem. To skandal, zarzuty postawiono osobie niewinnej, która na pewno na nie nie zasłużyła" - mówi oficer ze ścisłego kierownictwa Komendy Głównej Policji.

Śledztwo w sprawie Magdalenki przedłużano już czterokrotnie. Prowadzono także wewnętrzne postępowanie w policji, w efekcie którego powstał raport Komendy Głównej Policji. Napisano w nim m.in., że "na etapie przygotowania akcji (...) nie wykonano wszystkich możliwych czynności i ustaleń, które mogły być istotne przy opracowywaniu strategii działania pododdziałów terrorystycznych". Nie było informacji operacyjnych o rozmieszczeniu na terenie posesji urządzeń wybuchowych.

Autorzy raportu zwrócili uwagę, że w Magdalence policja przyjęła "szablonowe rozwiązanie, pozbawione elementu zaskoczenia". Zabrakło "wariantu zapasowego" na wypadek niepomyślnego rozwoju sytuacji. Za błąd uznano też m.in. "niezabezpieczenie pomocy medycznej przed rozpoczęciem działań".

Zespół opracowujący raport zwrócił się do komendanta głównego policji m.in. o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec zastępcy szefa Centralnego Biura Śledczego KGP - dowódcy pododdziału antyterrorystycznego Kuby Jałoszyńskiego, a także o  zobowiązanie komendanta stołecznego policji do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec naczelnik wydziału do walki z  terrorem kryminalnym KSP. Postępowania te zostały zawieszone ze  względu na toczące się śledztwo prokuratorskie.

em, pap