Jedwabne: 63 rocznica mordu

Jedwabne: 63 rocznica mordu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Modlitwę za zmarłych, po hebrajskui po polsku, odmówiono przy pomniku ku czci Żydów pomordowanych w Jedwabnem 10 lipca 1941 r. Uczczono w ten sposób 63. rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń.
W uroczystościach wzięli między innymi udział: ambasador Izraela w Polsce David Peleg, rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich, przewodniczący Związku Gminy Wyznaniowych Żydowskich w Polsce Piotr Kadlcik. Przybyła też delegacja z warszawskiej gminy wyznaniowej, osoby indywidualne. Nie było mieszkańców Jedwabnego, ani władz tego miasteczka, którzy także w poprzednich latach nie przychodzili na uroczystości przy pomniku.

Kwiaty złożyli przedstawiciele samorządu województwa podlaskiego z przewodniczącym sejmiku Zbigniewem Krzywickim oraz delegacja z Instytutu Pamięci Narodowej z historykiem dr Jerzym Milewskim.

Rabin Schudrich powiedział do zebranych przy pomniku, że najważniejsza w Jedwabnem jest modlitwa. "Jesteśmy tutaj po to, by pamiętać i modlić się razem. Najważniejsza jest modlitwa do Boga bez wielkich słów, by taka tragedia więcej nie miała miejsca" - dodał.

Psalmy odśpiewano i odczytano także na pobliskim cmentarzu żydowskim założonym w XIX wieku, gdzie - jak głosi napis - znajdują się także groby Żydów pomordowanych 10 lipca 1941 roku. "Ważne, żeby ci, co tu przyjeżdżają pamiętali jak było naprawdę. Mamy obowiązek pamiętać, ale też pracować nad pojednaniem, być razem" - mówił na cmentarzu Schudrich.

W ocenie ambasadora Pelega, to dobrze, że co roku ludzie przyjeżdżają do Jedwabnego, by "uświęcać pamięć" wydarzenia z 10 lipca 1941 roku i modlić się. Według niego, Jedwabne może stać się miejscem pojednania narodów polskiego i żydowskiego, ale może też być - jak powiedział - "symbolem nowej, demokratycznej Polski, która otwiera się na to, co się wydarzyło kilkadziesiąt lat temu". Obecne kontakty Polski i Izraela określił jako "doskonałe".

Przed rokiem IPN umorzył śledztwo w sprawie mordu w Jedwabnem. To  postanowienie jest prawomocne, bo zażalenia nie złożyła żadna z  uprawnionych do tego rodzin ofiar. IPN w toku śledztwa ustalił, że  zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów 10 lipca 1941 roku dokonała w  Jedwabnem grupa miejscowej polskiej ludności cywilnej z inspiracji Niemców. IPN przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni -  jak to określono - "rolę decydującą", ale "można założyć", że jej inspiratorami byli Niemcy. Co najmniej 300 osób obojga płci w  różnym wieku spalono żywcem w stodole w Jedwabnem, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku miasteczka - przyjął IPN.

Pomnik, przy którym modlono się w niedzielę stoi w miejscu, gdzie znajdowała się tamta stodoła. Na obrysie dawnej stodoły stoi mur z  bloków z piaskowca.

Śledztwo w sprawie Jedwabnego zostało umorzone, bo nie znaleziono innych żyjących sprawców tej zbrodni niż ci, którzy już za to odpowiedzieli przed sądem po II wojnie światowej. Nie znaleziono wystarczających dowodów na postawienie zarzutów innym osobom.

W ocenie dr Milewskiego, wielu osobom wciąż trudno jest przyjąć prawdę o tym, co wydarzyło się w Jedwabnem. Wskazał przy tym na  fakt, że wciąż pojawiają się publikacje, w których podaje się nieprawdziwe informacje. Podał przykład jednego z najnowszych wydawnictw o Ziemi Łomżyńskiej w latach II wojny światowej, gdzie napisano, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Niemcy. Wskazał też na  najnowsze wersje książki Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", po której kilka lat temu w Polsce zaczęła się wielka dyskusja o Jedwabnem, gdzie Gross nie koryguje faktów zbadanych przez historyków w tej sprawie.

"Powinniśmy sobie szczerze powiedzieć jak było naprawdę. Z przykrością muszę powiedzieć, że po tej wielkiej dyskusji, która była wokół Jedwabnego, po dużym wysiłku historyków IPN, znowu mamy do czynienia z procesem zaciemniania rzeczywistości, fałszowania historii" - powiedział Milewski.

Piotr Kadlcik powiedział, że co roku dla niego wizyta w Jedwabnem jest trudna. Przyznał, że Jedwabne zostało naznaczone niepotrzebnym piętnem. "Jedwabne stało się symbolem miejsca, w którym mordowano ludzi. Myślę, że to nie jest dobrze dla Jedwabnego, to nie jest dobrze dla mieszkańców. Takich miejsc było w Polsce kilka, o tym wiadomo (...). Trochę mieszkańcom miasta zrobiono krzywdę. Należało nimi bardziej się zająć, współpracować" - powiedział Kadlcik.

Dodał, że na przykład młodzież z Jedwabnego spotkała się raz w  Warszawie w synagodze z młodzieżą z Polskiej Unii Studentów Żydowskich, ale potem nic się nie działo. Deklarował, że gmina wyznaniowa jest gotowa do współpracy.

Także w ocenie obecnego na uroczystościach dominikanina z Warszawy o. Ryszarda Bosakowskiego, należy jak najszybciej zacząć działania zmierzające do zmiany obecnego nastawienia mieszkańców, zwłaszcza młodzieży, bo ich nieobecność na  uroczystościach "jest rażąca". Mówił, że były podejmowane takie próby, ale był im przeciwny poprzedni proboszcz Jedwabnego, który już nie żyje. W jego ocenie, obecny proboszcz ma inne nastawienie. "Myślę, że w przyszłości jest możliwa współpraca" - powiedział PAP o. Bosakowski.

ss, pap