Strażacy ok. 30 razy wyjeżdżali do usuwania z szos połamanych drzew i gałęzi. Od uderzenia pioruna zapaliły się stodoły w Mirczu, Rozwadówce i Orzechowie oraz drewniany pustostan w Siedliszczu.
Płonące stodoły, zalane drogi, podtopione piwnice - to także efekty ulewnych deszczy, które przeszły w poniedziałek nad Małopolską. Opady były krótkotrwałe, ale bardzo intensywne, utrudnienia są usuwane na bieżąco - poinformowała małopolska straż pożarna.
W rejonie Miechowa od pioruna spłonęły dwie stodoły. Zawalone drzewa zablokowały drogę Miechów-Olkusz w rejonie Wolbromia. "Po usunięciu tych utrudnień strażacy zajęli się odpompowywaniem wody z zalanych piwnic" - poinformował PAP asp. szt. Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Miechowie, Konrad Stachurka.
W Grybowie oberwanie chmury spowodowało wystąpienie z brzegów strumyka. "W usuwaniu wody z zalanych dróg i piwnic uczestniczyło trzynaście jednostek straży pożarnej" - poinformował PAP dyżurny Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
Po południu gwałtowne burze przeszły nad Skoczowem i Bielskiem-Białą. Strażacy byli wielokrotnie wzywani do wypompowywania wody z podtopionych piwnic domów i usuwania połamanych drzew. Nawałnica, która w Skoczowie na Śląsku Cieszyńskim trwała zaledwie kwadrans, zdążyła wyrządzić spore szkody. Ulewie towarzyszył grad i porywisty wiatr. Burza przeszła także nad Bielskiem-Białą i najbliższą okolicą. Podobnie jak w rejonie Skoczowa, także tu wiatr łamał drzewa, a woda podtapiała piwnice.
W województwie świętokrzyskim nie odnotowano większych szkód. W Jędrzejowie wezwano strażaków do pompowania wody z piwnicy, a w powiecie Kazimierza Wielka - do usunięcia z drogi powalonego drzewa.
em, pap