Trzem Niemcom postawiono zarzuty znieważenia narodu polskiego przez umieszczenie na słupach ogłoszeniowych antypolskich plakatów. Mężczyźni prawdopodobnie są odpowiedzialni też za podobne incydenty, które wydarzyły się w maju w innych miejscowościach woj. dolnośląskiego.
Wobec mężczyzn, mieszkańców Zittau i Goerlitz, polska prokuratura nie zastosowała żadnych środków zapobiegawczych. Zabezpieczono jedynie auto osobowe, busa, którym się poruszali. Do sprawy powołano też biegłego, historyka z Uniwersytetu Wrocławskiego, który oceni wymowę plakatów.
Na jego opinię trzeba będzie czekać co najmniej miesiąc. W tym czasie prokuratura rozważy, czy sprawa będzie prowadzona w Polsce, czy zostanie przekazana do Niemiec.
Plakaty w języku niemieckim rozklejono w Bolesławcu na początku ubiegłego tygodnia. Na jednym z nich widniał napis: "Polacy i Czesi witamy w Unii Europejskiej. Nasze sądownictwo już pilnie pracuje, ponieważ mord nie ulega przedawnieniu".
Na plakatach prezentowane też były dokumenty mające dotyczyć okrucieństw dokonywanych przez Polaków i Czechów wobec Niemców. Odbito m.in. urzędowe dokumenty z 1945 roku w sprawie przesiedlenia Niemców i jego warunków. Na plakatach widniały też drastyczne zdjęcia ofiar II wojny światowej.
W maju podobne antypolskie plakaty pojawiły się w Jeleniej Górze, Karpaczu, Szklarskiej Porębie, Cieplicach i Podgórzynie. Autorzy plakatów oskarżali Polaków o zbrodnie przeciwko Niemcom i grozili odpowiedzialnością przed niemieckimi sądami.
ss, pap