Sprawa ks. J. - prokuratura przemówiła

Sprawa ks. J. - prokuratura przemówiła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdańska prokuratura po raz pierwszy oficjalnie potwierdziła, że prowadzi postępowanie w sprawie oskarżeń o molestowanie nieletnich pod adresem prałata z kościoła św. Brygidy.
Szef Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Janusz Kaczmarek potwierdził w wywiadzie radiowym, że zeznania matki jednego z chłopców wskazują na proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku ks. prałata Henryka J. Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie molestowania seksualnego nieletnich.

"Mogę tylko potwierdzić, że faktycznie zeznania matki jednego z chłopców wskazują na księdza prałata Henryka J." - powiedział "Radiu Gdańsk" Kaczmarek. Podkreślił, że  śledztwo, nad którym Prokuratura Apelacyjna sprawuje nadzór, jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.

Do tej pory Prokuratura Okręgowa w Gdańsku prowadząca od 27 lipca śledztwo w sprawie molestowania seksualnego nieletnich, ani razu oficjalnie nie potwierdziła, że w kręgu podejrzeń znajduje się ten znany gdański duchowny.

Szefa gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej pytano, kiedy może zostać przesłuchany "ten domniemany i obwiniany".

"Na pewno będzie taka sytuacja, w której trzeba będzie i przesłuchać również księdza prałata. Natomiast na dzień dzisiejszy jest za wcześnie, żeby takiej czynności prokurator mógł dokonać, albowiem w tej chwili są nakreślone tylko kierunki postępowania. Materiał dowodowy jest zbyt ubogi, mimo, że upłynęło kilkanaście dni. Przed nami jeszcze szereg biegłych, którzy nie wyrazili swoich opinii w tej sprawie i mnóstwo świadków do przesłuchania" - odpowiedział Kaczmarek.

Wyjaśnił, że do tej pory przesłuchano kilkunastu świadków i  przeszukano plebanię ks. J. Tam zabezpieczono kasety wideo (które zostały już oddane) oraz twardy dysk komputera. Ten ostatni nadal jest poddawany analizie. "Dotychczas nie znaleziono żadnych materiałów, które wskazywałoby na molestowanie przez kogokolwiek" -  podkreślił prokurator.

Kaczmarek dodał, że rzekoma ofiara molestowania - Sławomir R. zaprzeczył, iż był kiedykolwiek wykorzystywany.

"Proszę zauważyć, że chłopiec, którego to dotyczy, ma w tej chwili skończone 16 lat (...) Rodzice, którzy składają zeznania w tej sprawie, notabene nie z własnej woli, tylko wezwani przez sąd w zupełnie innej sprawie, mówią o swoich podejrzeniach, a nie o tym, czego byli świadkami, ale o tym co słyszeli od syna i że zaobserwowali kilka pocałunków" - wyjaśnił szef gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej

"Na pytanie sądu, dlaczego nie mówili o tym wcześniej, odpowiadają, że dopiero obecnie, zapoznając się z materiałem prasowym, z różnego rodzajami reportażami widzą, co to jest molestowanie. (..) Proszę zwrócić uwagę, że jest to materiał, który daje pewne wątpliwości. Raz, czy mamy do czynienia z  molestowaniem poniżej 15 roku życia, a dwa - na ile te osoby są dobrymi świadkami skoro sami nie byli świadkami bezpośrednimi, ale  jak gdyby tylko ze słyszenia" - mówił w "Radiu Gdańsk" Kaczmarek.

Prokuraturę Okręgową w Gdańsku o wątku molestowania Sławomira R. powiadomił miejscowy sąd rodzinny. Do domniemanego wykorzystania go przez duchownego miało dochodzić od 2001 r. Chłopiec dostawał od księdza drobne pieniądze, buty, ubrania. Z czasem opuścił się w nauce, sprawiał kłopoty wychowawcze. Jego matka pracowała w parafii księdza J. jako sprzątaczka.

Ks. prałat podczas niedzielnego kazania zapowiedział, że nie podda się prasowej nagonce i nie będzie "zniżał się do poziomu dziennikarskiego plugastwa zaprezentowanego w ubiegłotygodniowej prasie i innych mediach". "Nie będę komentował i się tłumaczył. Nie będę przed kamerami, mikrofonami (...) rozdmuchiwał wstrętnych kłamstw. To poniżej mojej kapłańskiej i osobistej godności. To nie ja muszę udowadniać, że jestem niewinny" - mówił duchowny.

sg, pap