Tylko Kaczmarek odpowie za LFO?

Tylko Kaczmarek odpowie za LFO?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu wysłała do marszałka Sejmu ponownie wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego Wiesławowi Kaczmarkowi. Sprawa dotyczy rządowych gwarancji w głośnej sprawie LFO.
Tarnobrzeska prokuratura chce postawić Kaczmarkowi jako ministrowi gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza zarzut wydania nierzetelnej opinii, która zdecydowała o przyznaniu poręczenia Skarbu Państwa dla spółki Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO), która miała powstać w Mielcu, mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Poręczenie, którego w 1997 roku udzielił rząd Włodzimierza Cimoszewicza dotyczyło 60 proc. z 32 mln dolarów kredytu przyznanego LFO przez konsorcjum bankowe na czele z Kredyt Bankiem.

Początkowo prokuratura chciała postawić Kaczmarkowi zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego, jednak po zapoznaniu się z dowodami zmieniono treść przygotowywanego zarzutu.

Wniosek uzupełniony głównie o opinie biegłych, zgodnie z procedurą, trafi zatem najpierw do prokuratora apelacyjnego w Rzeszowie, a następnie do prokuratora generalnego, który formalnie występuje o uchylenie immunitetu do Sejmu. Razem z wnioskiem przesłano też 40 tomów kserokopii akt śledztwa.

Prokuratura tarnobrzeska już w czerwcu wysłała taki wniosek, jednak został on zwrócony przez prokuratora generalnego do uzupełnienia.

Argumentacja prokuratury jest dość dziwna - uważa Kaczmarek. - "Rada Ministrów składa z 16 członków bodajże. Zdaje się, że nie byłem jedynym, który w tej sprawie miał pozytywną opinię" - skomentował zarzuty prokuratury. Podkreślił, że decyzje o przyznaniu gwarancji Rada Ministrów podejmuje kolegialnie, a każdy minister musi wydać swoją opinię. "Nie ma tak, że głos ministra gospodarki jest ważniejszy od głosu ministra edukacji".

Zdaniem byłego ministra skarbu, pretensje pod jego adresem są nieuzasadnione. Nie zgadza się on z "argumentacją merytoryczną, że wniosek był niezasadny". Nie rozumie też, dlaczego "nie budzi w takim razie wątpliwości prokuratury stanowisko ministra kultury, środowiska czy finansów".

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza w 1997 roku otrzymała od konsorcjum bankowego, na czele którego stał Kredyt Bank, ogromny kredyt - 32 mln dolarów - na budowę fabryki, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi. Gwarancji w 60 proc. udzielił ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Spółka wykorzystała 21 milionów dolarów i wybudowano zaledwie dwie hale. Fabryka nigdy nie ruszyła, a kredyt nie został spłacony.W tej sytuacji bank wezwał rząd do zapłaty 14,3 milionów dolarów.

Twórców niedoszłej fabryki łączyły bliskie stosunki z politykami SLD, co szeroko opisywały ogólnopolskie gazety. "Rzeczpospolita" twierdziła, że wśród przedsiębiorców, którzy mieli budować fabrykę osocza, był Włodzimierz W. - znajomy Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Siwca i właśnie Kaczmarka.

em, pap