Rocznica zbrodni w "Wujku"

Rocznica zbrodni w "Wujku"

Dodano:   /  Zmieniono: 
23 lata temu, w pierwszych dniach stanu wojennego, dziewięciu górników z "Wujka zginęło od milicyjnych kul. Do dziś sprawcy ich śmierci nie zostali osądzeni.
Setki osób uczciły w Katowicach pamięć dziewięciu górników z kopalni "Wujek", którzy zginęli w pierwszych dniach stanu wojennego. Uczestnicy rocznicowych uroczystości apelowali o sprawiedliwość i  uznanie winy osób odpowiedzialnych za śmierć górników.

"Dziś, kiedy okoliczności śmierci górników z kopalni +Wujek+ nie zostały do końca wyjaśnione, a zbrodnia sprawiedliwie osądzona, kiedy nadal rozkazodawcy oraz wykonawcy zbrodniczych rozkazów kryją się za parawanem zasad swoiście pojętej demokracji, o tej zbrodni musimy ciągle przypominać. Nie dla zemsty, ale dla sprawiedliwości i prawdy" - mówił pod krzyżem -pomnikiem poległych, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik.

Za niemożliwe uznał budowanie państwa obywatelskiego i  demokratycznego "na kłamstwie i niesprawiedliwości", a  sprawiedliwą ocenę i pamięć o tragedii "Wujka" nazwał moralnym i  obywatelskim obowiązkiem Polaków. "Kule, które ich dosięgły, przeszyły również ich rodziny, przeszyły cały naród. Ich śmierć stała się symbolem walki o wolną Polskę" - powiedział Przewoźnik, podkreślając, że obchody rocznicy pacyfikacji "Wujka" to także upamiętnienie wszystkich ofiar stanu wojennego.

Przewodniczący komitetu obchodów rocznicy, Krzysztof Pluszczyk z kopalni "Wujek" mówił, że mimo upływu lat "zbrodnia wciąż boli", ponieważ wciąż nie wskazano winnych tej tragedii. "Jak łatwo było wydać rozkaz, jak łatwo było pociągnąć za spust, a jak trudno przyznać się do winy i powiedzieć przepraszam" -powiedział Pluszczyk, adresując swoje słowa do gen. Wojciecha Jaruzelskiego.

Pamięć górników uczczono Apelem Poległych. Najmłodszy z  zastrzelonych miałby dziś 42 lata, najstarszy - 71. Przed pomnikiem przedstawiciele władz, związków zawodowych, wojska i  policji oraz kopalń i górniczych spółek złożyli wieńce i kwiaty. Obecne były rodziny zamordowanych. Na murze kopalni odsłonięto pamiątkową tablicę, ufundowaną przez górników z katowickiej kopalni "Kleofas", która w tym roku zakończyła wydobycie węgla.

Przemawiając pod pomnikiem, poseł Jan Rokita (PO), który na  początku lat 90. kierował sejmową komisją badającą zbrodnie stanu wojennego, wyraził nadzieję, że odwaga i ofiara górników z "Wujka" doczekają się należytego docenienia, a w przyszłorocznych uroczystościach rocznicowych wezmą udział nowy premier i  prezydent. "Być może będzie to znak, że czasy niesprawiedliwości minęły, że odwaga jest znowu w cenie i że własnych bohaterów czcimy i czcić będziemy" - mówił Rokita.

Poseł wyraził oburzenie problemami matki jednego z  zamordowanych, Janiny Stawisińskiej - nie może ona otrzymać odszkodowania za śmierć syna, ponieważ trwa sądowy spór, kto powinien je wypłacić - policja czy jedno z ministerstw. "Wstydzę się za to i przepraszam" - powiedział Rokita.

Uroczystości pod pomnikiem poprzedziła msza w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, której przewodniczył metropolita katowicki abp Damian Zimoń. W słowie do wiernych mówił on m.in., że śmierć górników od bratobójczych kul to rana, która goi się bardzo powoli. Podkreślił, że polska wolność i niepodległość osiągnięte zostały ofiarą wielu ludzi, także górników z "Wujka".

Witając zgromadzonych na mszy proboszcz katowickiej katedry, ks. prałat Stanisław Puchała, przypominał, że rodziny ofiar do  dziś nie doczekały się wyroku jednoznacznie stwierdzającego winę osób odpowiedzialnych za strzelanie do górników. Zaznaczył, że  "nikt dziś nie żąda krwi za przelaną wówczas krew, ale  elementarnej sprawiedliwości".

Również rektor Śląskiego Wyższego Seminarium Duchownego, ks. Józef Kupny, podkreślił w homilii, że mimo ciągnących się latami procesów wciąż nie wskazano winnych tragedii. "Jesteśmy tym zmęczeni. Czasem mamy wrażenie, że przegrywamy ze złem" - powiedział, odwołując się m.in. do chrześcijańskiej miłości. "W  imię tej miłości domagamy się prawdy i sprawiedliwości i w imię tej miłości jesteśmy na tyle silni, by przebaczyć" - mówił.

Przed oficjalnymi uroczystościami hołd górnikom z "Wujka" oddało blisko 200 związkowców z Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80". Przedstawiciele "Solidarności 80" uczestniczyli wraz z działaczami NSZZ "Solidarność" w głównych obchodach.

Pacyfikacja kopalni "Wujek" to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń stanu wojennego. Górnicy zastrajkowali 13 grudnia, domagając się uwolnienia szefa kopalnianej "S" Jana Ludwiczaka. Potem zażądali też m.in. zniesienia stanu wojennego i  zwolnienia wszystkich internowanych. 16 grudnia milicja i wojsko otoczyły kopalnię. Gdy górnicy odmówili przerwania protestu, w  kilku miejscach czołgi rozbiły zakładowy mur, a na teren kopalni weszli ZOMO-wcy. W czasie starć padły strzały. Na miejscu zginęło 6 górników, siódmy zmarł kilka godzin później, dwóch kolejnych -  na początku stycznia 1982 r. w szpitalu. Kilkudziesięciu innych górników zostało rannych.

Proces w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń toczy się - już po raz trzeci - przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Na ławie oskarżonych zasiada 17 byłych milicjantów. Poprzednie procesy zakończyły się uniewinnieniem lub umorzeniem postępowania wobec oskarżonych. Sądy rozpatrują tę sprawę już ponad 11 lat.

em, pap