Pierwszym jest wytrzymałość opinii publicznej. To ona jest najważniejszym sędzią w sprawach badanych przez sejmowych śledczych. Niestety, kolejne osiągnięcia kolejnych komisji niebezpiecznie się dewaluują, bowiem obywatele nasiąkli sensacjami jak gąbka wodą i więcej nie są już w stanie zaabsorbować. Tym bardziej, że sprawy Orlenu i PZU są niebywale pogmatwane. Zanudzenie opinii publicznej to najgorsza rzecz, jaka może się komisjom przydarzyć.
Jeśli się przydarzy, to także za sprawą poziomu posłów garnących się do komisji. Pierwszej ton nadawali Rokita, Ziobro i Nałęcz, którzy swoimi osiągnięciami przesłaniali groteskowe postaci Beger i Błochowiak. Druga miała świetny początek, ale potem Giertychowi i Wassermaowi woda sodowa uderzyła do głowy i zrobili wiele, by przekreślić swe dokonania oraz skompromitować samą ideę komisji śledczej.
Jeśli poziom kolejnych śledczych będzie jeszcze niższy, to trzeba się bać. I frasować się faktem, że w Sejmie nie da się zebrać 30 sensownych ludzi.
Igor Zalewski