IPN częściowo znowelizowane

IPN częściowo znowelizowane

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej przyjęło w środę główną część projektu tzw. dużej nowelizacji ustawy o IPN, przewidującej m.in. łatwiejszy dostęp do teczek służb specjalnych PRL dla osób pokrzywdzonych.
Cały projekt powinien być przyjęty na następnym posiedzeniu 23 marca - zapowiedział PAP Sławomir Radoń. Przewodniczący kolegium -  11-osobowego, reprezentatywnego politycznie organu doradczo- kontrolnego prezesa IPN - zaznaczył, że nie ma "żadnych sensacyjnych propozycji zmian, raczej doprecyzowujące".

W środę kolegium przyjęło zapisy co do udostępniania akt służb specjalnych przez IPN; nie dyskutowano zaś zapisów projektu dotyczących pionu śledczego IPN z powodu nieobecności szefa pionu Witolda Kuleszy.

Jak wyjaśnił Radoń, kolegium zaaprobowało wprowadzenie do ustawy zapisów m.in. by:

- zapisać wprost, że pokrzywdzony to ten, o kim tajne służby PRL zbierały materiały, które ponadto zachowały się w IPN (dziś w  ustawie nie ma tego drugiego członu);

- w aktach udostępnianych osobom pokrzywdzonym nie były zaczerniane nazwiska agentów, którzy na nie donosili (dziś są one pierwotnie zaczerniane i pokrzywdzony - jeśli chce - składa oddzielny wniosek o ich odtajnienie);

- osoby, co do których nie zachowały się akta służb PRL, były informowane, że właśnie to jest powodem nie nadania statusu pokrzywdzonego (nie ma tego w obecnej ustawie, co krytykował m.in rzecznik praw obywatelskich);

- osoby, które nie dostały statusu pokrzywdzonego, bo akta wskazują, że współpracowały ze służbami, były informowane, że  właśnie to jest przyczyną nie nadania statusu pokrzywdzonego (nie ma dziś tego w ustawie, a zmianę praktyki nieinformowania o tym nakazał już IPN Naczelny Sąd Administracyjny);

- osoby, które nie dostały statusu pokrzywdzonego z tego powodu, mogły odwoływać się do sądu (dziś nie ma takiego bezpośredniego zapisu);

- osoby, które były kiedykolwiek agentami, nie będą mogły być uznawane za pokrzywdzonych (dziś ten, kto najpierw był agentem, a  potem był inwigilowany, otrzymuje ten status);

- prezes IPN mógł odtajniać materiały służb specjalnych PRL (dziś nie ma on takiego prawa, co powoduje m.in., że nie można swobodnie ujawniać akt SB po 1983 r., które są objęte klauzulą tajemnicy państwowej).

Kolegium odrzuciło m.in. propozycje:

- by każdy miał prawo dostępu do własnej teczki IPN - bo jak argumentowano - agenci mogliby wtedy sprawdzać, czy zachowały się materiały ich dotyczące, a zgodnie z duchem ustawy nie mogą oni mieć dostępu do żadnych akt;

- by zapisać wprost prawo dostępu do akt IPN dla dziennikarzy (dziś jest tylko mowa o prawie dostępu do akt w celach publicystycznych).

Członek kolegium Andrzej Friszke powiedział, że opowiada się za dostępem każdego do swej teczki, choć zdaje sobie sprawę z  kontrowersyjności takiego zapisu. "Co do tego, co przyjęto, była zgodność, a rozbieżności wynikają tylko z dyskusji nad filozofią ustawy" - przyznał.

Od dłuższego czasu w IPN trwają prace nad nowelizacją ustawy o  IPN - 9 lutego kolegium zaleciło dalsze prace nad nią. Postanowiło także, że Instytut nie zgłosi jako własnego projektu zmian w  ustawie lustracyjnej, przewidującego znaczne rozszerzenie lustracji, m.in. na samorządowców. Ten projekt podchwyciły już PiS i PO.

W zeszły piątek Sejm uchwalił tzw. małą nowelizację ustawy o IPN, umożliwiającą osobom, których nazwiska są na "liście Wildsteina", dowiadywanie się w ciągu 14 dni w IPN, czy to one figurują na  liście, czy to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk.

ks, pap