Kolos lewicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Partyjny staż, ideowa głębia oraz telewizyjna charyzma. Oto Longin Pastusiak.
Marszałek Senatu na prezydenta! - hasło to rzuciła młodzieżówka SLD z Gdańska i nie uczyniła tego wcale 1 kwietnia. To bez wątpienia doskonały koncept, zresztą jego autorzy zdają sobie z tego sprawę. - Ten pomysł jest równie wspaniały, jak wspaniały jest profesor Pastusiak - tak zachwala kandydaturę marszałka Senatu Krzysztof Kowalczyk z Federacji Młodych Socjaldemokratów.
Dlaczego właśnie Pastusiak? To oczywiste, a oczywistość tę można przeczytać na stronach internetowych młodych działaczy: - Proszę sobie wyobrazić, że obok siebie stoją Lech Kaczyński i profesor Longin Pastusiak. Mogą coś mówić, a mogą tylko stać, to nie ma znaczenia, bo nie ma wątpliwości kto jest prawdziwym mężem stanu - dowodzi Kowalczyk, który jest chyba kimś w rodzaju "gruppie", gotowym na wszystko fanem ostrzyżonej na jeżyka gwiazdy Senatu. Sam Pastusiak nie zdradza na razie, czy będzie kandydował.

Ulubieniec młodzieży
Można się podśmiewać z młodzieńczej ekscytacji, ale przecież rumiany marszałek bez wątpienia ma w sobie to coś. Gdyby nie miał, przed laty nie ożeniłby się z najlepszą partią w kraju, przy czym nie chodzi tu o PZPR, lecz o córkę towarzysza Edwarda Ochaba. W konkurencji "Pierwsza Dama" Pastusiak bez wątpienia bije swych lewicowych konkurentów. Ani Włodzimierz Cimoszewicz, ani Marek Borowski nie mogą poszczycić się małżonkami o tak znakomitym rodowodzie partyjnym.
Także jako ideolog i specjalista od spraw międzynarodowych Pastusiak góruje na swymi rywalami, niczym niegdyś Kolos Rodyjski nad wyspą, od której wziął nazwę. Borowski to wszak ledwie wyszczekany technokrata bez głębi, a Cimoszewicz jako misnister spraw zagranicznych realizował karnie linię narzucaną nam przez Zachód. Cała jego inwencja polegała na przygnębiającym lawirowaniu między Brukselą a Waszyngtonem, by zadowolić obie strony. Nie to co Pastusiak. Jego lewicowość jest szczera i wręcz genetyczna. Od najdawniejszych lat żarliwie walczył o młody elektorat, który teraz spłaca mu dług, lansując jako kandydata na prezydenta. Ale sława Pastusiaka-pedagoga dotarła daleko poza Gdańsk - aż za Ocean. Tam powstał wiersz Anny Frajlih wykładowczyni Uniwersytetu Columbia , w którym czytamy:
druh Longin uczył nas
salutować do portretu Stalina
... nawet jeżeli nikogo
nie ma w pokoju...

Zacieśniacz stosunków
Zresztą związki z Ameryką, naszym głównym sojusznikiem, to kolejny atut kandydata. I znów Cimoszewicz z Borowskim mogą tylko pomarzyć o takiej zażyłości. Dziesiątki publikacji, naukowych i komercyjnych, to dowód wielkiej wiedzy profesora na temat USA. Wiedzy bez której trudno sobie wyobrazić dalsze zacieśnianie stosunków miedzy naszymi bratnimi narodami. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że Pastusiak - jako nestor lewicy - w zacieśnianiu stosunków ma doświadczenie największe.
Ale - i to kolejny plus kandydata na kandydata - pisząc o kapitalistycznej Ameryce, Pastusiak nigdy nie zapominał o lewicowych pryncypiach. No, może trochę zapomniał w latach 90. i obecnie, ale w tym wieku pamięć może szwankować każdemu.
Jednak w swych najważniejszych pracach Pastusiak pozostawał sobą. Stąd jego szczególna troska o amerykanskich komunistow, zawarta w tytule "Demokracja po amerykańsku. Prześladowania Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych." Stąd też umieszczone w jego dziełach cytaty z Lenina, autora już nieco (niesłusznie) zapomnianego, lecz wciąż boleśnie przenikliwego.

Gwiazdor
Wyliczając zalety przyszłego kandydata, nie można nie wspomnieć o jego charyzmie i uroku osobistym. Obie cechy pozwoliły Pastusiakowi doskonale rządzić wyższą izbą polskiego parlamentu. Ale marszałek Senatu to nie polityk salonowy. To barwna postać pop-kultury, bez trudu nawiązująca kontakt z masami. To człowiek, który w epoce "Big Brothera" był uwielbiany przez szeroką publiczność za telewizyjną audycję o amerykańskich prezydentach. Na łamy "Faktu" czy "Gali" nie trafił tylko dlatego, że może poszczycić się wzorowym życiem rodzinnym, a żądne sensacji brukowce interesują się głównie tym aspektem egzystencji gwiazd.
Chyba nie ma sensu już dłużej udowadniać, że Pastusiak jest najlepszym z kandydatów lewicy na prezydenta. Natomiast jest sens spytać dlaczego nikt nie podchwycił inicjatywy młodych ideowców z Trójmiasta? Dlaczego nazwisko Pastusiaka nie pojawia się w prezydenckich sondażach? Dlaczego SLD i jego przewodniczący Józef Oleksy nabrali wody w usta i nie odnoszą się do tej kandydatury? Dlaczego milczy Aleksander Kwaśniewski? Bo ciszę ze strony Marka Borowskiego czy Włodzimierza Cimoszewicza można akurat zrozumieć - nie zależy im na nagłaśnianiu ich potencjalnego rywala.

Mąż stanu
Lewica ma niepowtarzalną szansę przemówić w wyborach prezydenckich głosem zrozumiałym dla Polaków. Ponieważ Zbigniewa Sobotkę wyeliminowano z politycznej rozgrywki sądowym spiskiem, a Leszka Millera trzyma się z dala od Polski, tym mocniej powinien zabrzmieć właśnie głos Pastusiaka. Tak jak brzmiał nieraz w radiu, wypowiadając choćby takie historyczne zdania: "Wolałbym żeby nie było takich rotacji i takich zmian dynamicznych. Wolałbym, żeby dynamika rządu i gospodarki polskiej na innych sprawach się koncentrowała, niż tylko na zmianach w rządzie, ale jeżeli to są konieczne, to nie jest nic nadzwyczajnego".
Rację ma młody admirator marszałka Krzysztof Kowalczyk - Longin Pastusiak nie musi nic mówić, żeby pokazać, iż jest mężem staniu. Nawet nie powinien.

Igor Zalewski