Doniesienia "GW" nie potwierdzają się

Doniesienia "GW" nie potwierdzają się

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokurator krajowy Karol Napierski poinformował, że ze wstępnych ustaleń wynika, iż żadna z prokuratur nie prowadzi śledztwa ws. współpracy oficerów Komendy Głównej Policji z gangsterami napadającymi na tiry.
Napierski zaznaczył jednak, że są to wstępne ustalenia - "pewne prawie na 100 proc.". Jak dodał, informacje te zbierane były telefonicznie.

Zwrócił także uwagę na to, że gdyby taka sprawa była prowadzona, zostałaby o niej poinformowana Prokuratura Krajowa. "Nie dostaliśmy żadnej takiej informacji" - dodał.

Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że dwa miesiące temu Centralne Biuro Śledcze dostało od tajnego współpracownika sygnał, iż pewien gang szuka na czarnym rynku kupca na kradzione klimatyzatory. Funkcjonariusze nawiązali kontakt z gangsterami, umówili się z nimi, zaproponowali im też broń i fałszywe dokumenty. Jak się okazało - informuje gazeta - wśród członków grupy, którzy przyjechali na spotkanie, był pracownik KGP.

Według dziennikarzy "GW", bandytom postawiono m.in. zarzut "udziału w zorganizowanej grupie przestępczej".

Doniesieniom gazety zdecydowanie zaprzeczyły MSWiA i policja, ale  szef resortu Ryszard Kalisz złożył na ręce premiera dymisję.

"Nie ma sprawy klimatyzatorów, nie było żadnej operacji specjalnej, nie było żadnych zakupów kontrolowanych, nie było zatrzymań ani zarzutów" - mówili dziennikarzom wiceszef resortu Andrzej Brachmański i wiceszef KGP (nadzorujący policję) Eugeniusz Szczerbak.

Według Brachmańskiego, sprawa opisana przez "GW" jest w 99 proc. "wyssana z palca", a jedynym faktem (potwierdził to także później Szczerbak) jest to, że Biuro Spraw Wewnętrznych zajmuje się sprawą jednego z pracowników cywilnych KGP. Zarówno wiceminister, jak i wiceszef policji, zaznaczyli jednak, że nie ma  to związku z doniesieniami gazety.

"To science fiction; opisywana sprawa nie istnieje" - powiedział Szczerbak o publikacji "GW". Dodał, że nikt z "GW" w związku z tym artykułem nie zwracał się ani do niego, ani do rzecznika prasowego szefa policji.

W poniedziałek późnym popołudniem "GW" przesłała PAP oświadczenie, w którym zastępcy redaktora naczelnego Piotr Pacewicz i Piotr Stasiński podkreślili, że autorzy artykułu "dochowali wszelkich reguł pracy dziennikarskiej", zbierając materiały.

"Korzystali z dwóch niezależnych źródeł, których wiedza o sprawie nie budziła wątpliwości. Te same źródła nasi autorzy wykorzystywali już w innych publikacjach" - napisali w oświadczeniu. Przypomnieli też, że autorzy publikacji napisali wcześniej m.in. cykl publikacji o łódzkim pogotowiu ratunkowym, a ich informacje potwierdziło śledztwo prokuratorskie. "Redakcja +GW+ dołoży wszelkich starań, by sprawę nadużyć w KGP wyjaśnić do  końca" - dodali.

ss, pap