Nałęcz przeprasza za Cimoszewicza

Nałęcz przeprasza za Cimoszewicza

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Nałęcz, rzecznik Włodzimierza Cimoszewicza przeprosił na konferencji prasowej, za to, że nie jest na niej obecny Cimoszewicz oraz za to, że nie chciał on rozmawiać z dziennikarzami po opuszczeniu prokuratury.
Jak podkreślił, nieobecność marszałka Sejmu jest spowodowana w  pierwszej kolejności dobrem śledztwa.

Cimoszewicz w piątek przez 9 godzin zeznawał w warszawskiej prokuraturze. Był przesłuchiwany w trzech sprawach: podejrzenia, że z MSZ wyniesiono tajne dokumenty (w związku z tą sprawą ABW przeszukała w styczniu br. mieszkanie b. współpracownicy Cimoszewicza Anny Jaruckiej); w ramach śledztwa prowadzonego z  zawiadomienia komisji śledczej ds. PKN Orlen dotyczącego zatajenia przez Cimoszewicza informacji o posiadaniu akcji PKN Orlen w jego oświadczeniu majątkowym za 2001 rok oraz w związku z  zawiadomieniem Cimoszewicza o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarucką (składania fałszywych zeznań przed komisją ds. PKN Orlen oraz fałszowania dokumentów).

Tłumacząc milczenie Cimoszewicza, Nałęcz powiedział, że  dziennikarze swoimi pytaniami do marszałka mogliby "rozszyfrować kierunek śledztwa prokuratury". Zapowiedział, że jeśli chodzi o  śledztwa prowadzone przez prokuraturę sztab będzie "bardzo lojalnie współpracować z prokuraturą." "Nie będziemy ujawniać informacji, które mogłyby utrudnić śledztwo" - oświadczył.

Nałęcz powtórzył, że gdyby się okazało, że można Cimoszewiczowi postawić zarzut popełnienia przestępstwa, to nie będzie się on "siłą się kandydowania trzymał".

Rzecznik zaznaczył, że większość czasu przesłuchania marszałka dotyczyła złożonego przez sztab Cimoszewicza zawiadomienia w  sprawie składania fałszywych zeznań oraz fałszowania dokumentów przez jego byłą asystentkę Annę Jarucką.

Według Nałęcza, po piątkowych zeznaniach w prokuraturze Cimoszewicz jest zdania, że "sprawa zarzutów złożenia przez niego nieprawdziwego oświadczenia majątkowego będzie rychło konkludowana". Jak powiedział Nałęcz, Cimoszewicz uważa, że to  będzie korzystne dla niego rozstrzygnięcie.

Nałęcz wyjaśnił, że marszałek przedstawił w prokuraturze dokumenty świadczące, że przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych za 2001 rok pomyliło się wielu posłów. "Nawet ci, którzy dziś Cimoszewicza oskarżają" - dodał.

Jak powiedział Nałęcz, przekazane prokuraturze dokumenty były kserokopiami dokumentacji sejmowej - wymienianej między komisją etyki poselskiej a posłami. Podkreślił, że wbrew temu, co zeznał we wtorek przed komisją śledczą ds. PKN Orlen były szef sejmowej Komisji Etyki Poselskiej Franciszek Stefaniuk (PSL), w 2002 roku "nie było żadnej instrukcji" w sprawie wypełniania oświadczeń.

"Dopiero w wyniku porażającej skali pomyłek Prezydium Sejmu, a  jestem jego członkiem, poleciło przygotować instrukcję" - wyjaśnił Nałęcz.

Pytany, czy Cimoszewicz może dysponować dokumentacją, którą dostarczył prokuraturze zapewnił, że sztab "sprawdza wszelkie klauzule, to nie są absolutnie materiały tajne, nie do przekazania prokuraturze". Zaznaczył, że dokumentację przekazał "obywatel Cimoszewicz", a "nie marszałek Sejmu, ani kandydat na prezydenta".

Nałęcz zaznaczył, że Cimoszewiczowi i prokuraturze "zależy na jak najszybszym śledztwie". Jak dodał, prokuratura przyjęła tą  dokumentację "nie zgłaszając najmniejszych uwag".

Zaapelował ponadto do MSZ o poinformowanie dziennikarzy, który z urzędników resortu przekazał Cimoszewiczowi dokumenty zaprezentowane przez niego podczas wtorkowej konferencji prasowej.

Chodzi m.in. o kartkę in blanco z nagłówkiem ministerstwa podbitą faksymile jego podpisu - miało to świadczyć, że kserokopia dokumentu, jaki we wtorek przekazała komisji śledczej jego b. asystentka Anna Jarucka jest sfałszowana. W dokumencie tym Cimoszewicz, według Jaruckiej, upoważnił ją do zamiany jego oświadczenia majątkowego składanego w MSZ.

ss, pap