O Durczoku. Cała prawda, całą dobę

O Durczoku. Cała prawda, całą dobę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wszędzie na świecie historia, taka jak z Kamilem Durczokiem byłaby tematem dla mediów – tak uważałem i to podtrzymuję.

Przypomnijmy fakty, bo mam wrażenie, że wiele osób bierze udział w dyskusji bez ich znajomości. Kamil Durczok barykaduje się w cudzym mieszkaniu. Nie chce do niego wpuścić właścicieli. Potem siłuje się z owym właścicielem i szarpie z nim na klatce schodowej. Zostaje spisany przez policję. W mieszkaniu są akcesoria do brania twardych narkotyków, foliowe torebki, resztki białego proszku (dziś już wiadomo, że to kokaina i amfetamina). Wokół walają się osobiste i służbowe rzeczy redaktora naczelnego "Faktów” TVN. W skotłowanych rzeczach Durczoka jest też płyta z zoofilią. Na całym świecie taka historia wzbudziłaby zainteresowanie dziennikarzy. Wzbudziła i nasze.

Co zrobiliśmy? Po pierwsze zadzwoniliśmy do Durczoka, żeby nam wytłumaczył, o co tu chodzi. Nie chciał komentować, potem zmieniał wersję, a wreszcie odłożył słuchawkę. Zamilkł. Dotarliśmy do lokatorki, która wynajmowała apartament. Odesłała nas z kwitkiem. Rozmawialiśmy z policją, która potwierdziła, że Durczok był legitymowany. Właściciel mieszkania potwierdzał, że Durczok barykadował się za drzwiami, potem się z nim szarpał. Ów biznesmen zwracał się do Durczoka, bo chciał, by ten zabrał swoje osobiste rzeczy z jego mieszkania. Sławny redaktor nie zareagował. To ów biznesmen wpuścił nas do mieszkania, które jest jego własnością.

W całej sprawie dziwne wydało nam się zachowanie policji. To była silna przesłanka do publikacji. Najpierw funkcjonariusze bagatelizowali sprawę i nie chcieli się nią zająć. Dopiero po interwencji Sylwestra Latkowskiego do mieszkania zjechała większa liczba policjantów. Dopiero wtedy funkcjonariusze zdecydowali się poważniej przyjrzeć tej historii i choćby zbadać biały proszek. Dziś ekspertyza już jest i wynika z niej, że białym proszkiem była amfetamina i kokaina. Mamy też prokuratorskie śledztwo. Gdyby nie tamta piątkowa interwencja Latkowskiego to mam wrażenie, że sprawa zostałaby skręcona na samym początku.

Pojawił się zarzut, że na jednej z fotografii z wnętrza mieszkania widać mnie i Sylwestra Latkowskiego. Jest taka fotografia. Przyglądamy się na niej roztrzaskanym w drobny mak telefonom i kamerze, która pozostała na miejscu. Dlaczego opublikowaliśmy to zdjęcie? Gdybyśmy go nie dali pojawiłby się argument, że fotografie mamy od premier Kopacz albo od byłych funkcjonariuszy WSI lub z Kremla. Przecież od samego początku wprowadzony został do poważnej dyskusji absurdalny argument, że to zemsta… premier Kopacz za ostry wywiad telewizyjny, który Durczok z nią przeprowadził. Podobnie absurdalnych teorii spisku krąży już więcej. Że to mistyfikacja, że wymyślone, ustawione i pisane na zlecenie. Słyszę, że może też chodzić o zmniejszenie wartości sprzedawanego właśnie TVN-u. A może to właśnie zachowania Durczoka zmniejszają wartość TVN-u?

Rozumiem, że istnieje zjawisko takie, jak zawodowa solidarność. Natomiast w tym przypadku przekracza ona wszelkie granice. Reakcją wielu jest ośmieszanie sprawy i wściekłe ataki skierowane głównie przeciw Latkowskiemu. Ciekawy w tej sprawie jest dysonans między reakcjami tzw. środowiska medialnego i tzw. zwykłymi czytelnikami.

Reakcja tych drugich jest w przeważającej części pozytywna dla nas. Dziennikarze, a i oni wspierają, robią to po cichu, anonimowo. Bo jest presja środowiska. Moim zdaniem, rozumiana w chorobliwy, korporacyjny sposób.

Proponuję prosty eksperyment myślowy. Zamieńcie państwo w tej historii tylko jedno. Nazwisko Durczoka na nazwisko szefa prawicowej gazety, na nazwisko księdza albo polityka. Jestem pewien, że reakcja byłaby o 180 stopni inna. Ktoś powie: Durczok nie jest politykiem. Odpowiem tak: wpływ Durczoka na polską politykę i na najważniejsze wydarzenia w kraju jest sto razy większy niż były wpływy senatora Krzysztofa Piesiewicza, którego sprawę obyczajową szeroko opisywano! Wiele razy większy niż Przemysława Wiplera, który miał niesławną przygodę pod klubem „Enklawa”, czy Adama Hofmana, który zataczał się na ulicy w Elblągu. Durczok jest jedną z najbardziej wpływowych osób w kraju. Szefem jednego z najważniejszych dzienników telewizyjnych. Osobą będącą na szczycie rankingów zaufania. Piętnuje zakłamanie, dwulicowość, rozlicza innych, jest szefem i nauczycielem dla młodszych kolegów-dziennikarzy i decyduje, jakie newsy zobaczą miliony widzów. Teoretycznie przecież Durczok mógł być takimi kompromitującymi materiałami szantażowany. Na przykład w ten sposób, żeby pewne tematy nie były poruszane. Albo, żeby właśnie o nich opowiadać na antenie.Tego nikt nie bierze pod uwagę? I na koniec. Nie bardzo obchodzą mnie prywatne zwyczaje Kamila Durczoka. Dla mnie temat zaczyna się, gdy jedna z najbardziej wpływowych osób w kraju barykaduje się w mieszkaniu, szarpie z właścicielem, jest spisywana przez policję. A w lokalu, z którego wychodzi zostają jej osobiste rzeczy, akcesoria do brania twardych narkotyków, kokaina i amfetamina.

Ostatnie wpisy

  • Prokuratura chce ścigać Latkowskiego za taśmy9 lut 2015Sylwester Latkowski z zarzutami w aferze taśmowej? O tym, że tak może się stać pisze dziś „Gazeta Wyborcza”. Posadzenie Latkowskiego na ławie oskarżonych byłoby najbardziej kuriozalnym finałem tej sprawy.
  • Dwa śledztwa26 sty 2015Miałem ostatnio do czynienia z prokuraturą. Wedle zasad podobno niezależną i samodzielną. Było to pouczające doświadczenie tego, jak działa państwo.
  • O politycznej metodzie18 sty 2015Ponad dwa lata temu, wspólnie z Sylwestrem Latkowskim, odbyłem w Sopocie długą rozmowę z Michałem Tuskiem, synem ówczesnego premiera. Dyskusja przypomniała mi się teraz. Przy okazji górniczego kryzysu. Tusk junior dał wtedy bardzo trafną ocenę...
  • Moja przygoda z Owsiakiem10 sty 2015Byłem u Jerzego Owsiaka na długiej rozmowie wiosną 2013 r. – Sprawdziliśmy sobie, że zajmujesz się dziennikarstwem śledczym – witał mnie w pierwszych słowach. Owsiak i jego współpracownicy poświęcili mi dużo czasu, ale rozmowa była...
  • Miłość, szmaragd i Kopacz24 gru 2014Pani premier pokazała, że jest kobietą wielkiego serca i daje prezenty. Politycznym przeciwnikom. Nie mam Ewy Kopacz za polityka o „rozmiarze kapelusza” Tuska, czy Kaczyńskiego. Jednak jednego oczekiwałem – że umie wyciągać...