Otwierając uroczyste spotkanie posłów i senatorów marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz podkreślił, że ma ono uczcić "wydarzenia polskiego Sierpnia, oddać hołd milionom ich uczestników, wyrazić szacunek i wdzięczność tym wszystkim, którzy zrobili pierwszy, jakże ważny krok ku odzyskaniu przez Polskę pełni suwerenności, wolności i demokracji".
Wolność jest bezcenna - powiedział na wstępie swojego wystąpienia b. prezydent Lech Wałęsa, który zabrała głos po projekcji filmu dokumentalnego o "Solidarności". "Wierzę, że zwycięstwo solidarnościowe wejdzie na stałe do naszego dziedzictwa narodowego i zapisze się w zbiorowej pamięci" - podkreślił.
"To w nas, w naszych sercach i umysłach zaczęło się to, co później odmieniło oblicze tej ziemi" - powiedział Wałęsa. Dodał, że w 1980 roku w pochodzie wolności ramię w ramię ruszyli robotnicy i intelektualiści, a "nawet w jakiejś części do niedawna przeciwnicy". "Pod jednym sztandarem +Solidarności+ zgromadziły się po raz pierwszy w czasach powojennych wszystkie grupy społeczne" - ocenił.
Wałęsa podkreślił, że to był klucz do sukcesu. I jak przypomniał, stan wojenny to zrujnował. "Pochylamy się dziś nad naszą historią najnowszą, aby pielęgnować i nieść dalej posłanie +Solidarności+. Z dumą podnosimy czoła mimo ceny, jaką zapłaciliśmy" - powiedział b. prezydent.
Były prezydent podkreślił, że w Sierpniu '80 nie miała miejsca "żadna manipulacja czy zdrada". Jak dodał, "efekt tamtych dni jest tak wielki, że nie mieści się w wielu nawet światłych umysłach". W związku z tym "niektórzy tłumaczą te zdarzenia przez budowanie bzdurnych teorii o zdradzie, o manipulacji wobec Boga, wszystkich świętości i całego świata". "Oświadczam, że żadna manipulacja, czy zdrada nie miała miejsca, że nikt, żadna tajemna siła - jak się głosi - ani SB, KGB, CIA czy Mosad, nie została dopuszczona do decyzji podejmowanych w mojej obecności przez naszą wolnościową a potem solidarnościową stronę, do momentu przejęcia tych sprawa przez rodzącą się demokrację w 1989 roku" - powiedział Wałęsa w swoim wystąpieniu.
Wałęsa nawiązał też do wydarzeń grudniowych z 1970 r. na Wybrzeżu. - Moje serce rozstrzelano w 1970 roku w Gdańsku - powiedział, parafrazując wiersz, jaki po wypadkach poznańskich w 1956 roku napisała Kazimiera Iłłakowiczówna. "Historia postanowiła udzielić mi lekcji - zrozumiałem co działo się wcześniej, co znaczy władza nieludzka, strzelająca do robotników" - mówił b. prezydent.
Wspominał też, że po II wojnie światowej Polacy otrzymali Polskę zniewoloną. "Zdradzono nas przypisując do sowieckiej strefy wpływów" - mówił. "W kolejnych dekadach - wspominał - próbowaliśmy wyswobodzić się strajkując i demonstrując na ulicach". Mówił o demonstrujących studentów w 1968 roku, o wypadkach w roku 1970 i 1976. "Te dążenia do wolności były tłumione". Stronie zachodniej też nie odpowiadał komunizm, ale nie miała pomysłu, nie była w stanie przewidzieć końca i bała się kosztów tej operacji - mówił Wałęsa. I wtedy w końcu lat 70. zdarzyła się rzecz nieprzewidziana - Polak został papieżem - mówił Wałęsa, nawiązując do roli Jana Pawła II w budzeniu ludzkich sumień i nadziei.
Jak podkreślił, w Sierpniu "zdarzyła się rzecz nieprawdopodobna, wielka, wręcz niemożliwa w tej części świata". Usunięto wtedy - powiedział Wałęsa - "narzucone zdradą, podstępem i siłą rozwiązania po II wojnie światowej.
Podsumowując dorobek 25-lecia "Solidarności" Wałęsa powiedział, że "niezależnie od dzisiejszych kalkulacji i ceny jaką przyszło zapłacić", przez ostatnie 25 lat "zamknęliśmy epokę podziałów, wrogów i granic".
"Jestem też przekonany - dodał - że okres przejściowy, w tym nadużycia formalno prawne tego czasu, będą długo rozpatrywane i rozliczane, a sprawcy nie unikną sprawiedliwości".
Mówił też, że obecnie Polską wkracza w epokę globalizacji, w której będzie miała zabezpieczone właściwe miejsce, krwią i potem zdobyte, które będzie ugruntowywała intelektem i pracowitością kolejnych pokoleń - zakończył Wałęsa swoje przemówienie.
Uroczyste zgromadzenie, w którym uczestniczyli dostojnicy państwowi, m.in. prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Marek Belka oraz ponad 150 innych zaproszonych osób z listy przygotowanej przez Instytut Lecha Wałęsy, skończyło się przed godziną 10. "Wszystkim, którzy włączyli się czynnie w walkę o wolną Polskę - w tym przede wszystkim środowiskom robotniczym z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia - należą się podziękowania. Oni dobrze zasłużyli się Ojczyźnie" - powiedział na zakończenie spotkania marszałek Sejmu I kadencji Wiesław Chrzanowski.
em, pap