Mroziewicz odwołany (aktl.)

Mroziewicz odwołany (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rzecznik interesu publicznego Włodzimierz Olszewski po rozmowie z pierwszym prezesem SN odwołał ze stanowiska szefa swego biura b. oficera SB płka Mroziewicza, prawdopodobnie odpowiedzialnego za niszczenie akt SB.
"Była to  decyzja nietrafna i dobrze, że pan Olszewski się z niej wycofał" -  komentuje tę decyzję I prezes Sadu Najwyższego prof. Lech Gardocki.

"Była to niefortunna decyzja i wycofuję się z niej. Oznacza to, że osobę Mroziewicza ostatecznie oceniłem negatywnie" -  powiedział w poniedziałek Olszewski dziennikarzom. "Decyzję podjąłem samodzielnie pod koniec ubiegłego tygodnia. Poinformowałem o niej prof. Gardockiego, który ją zaakceptował" -  dodał.

O tym, że Olszewski wycofa się, powiedział w poniedziałek przed południem Gardocki, wkrótce po rozmowie telefonicznej z  Olszewskim, który wrócił tego dnia z urlopu.

RIP wyjaśniał, że powołując Mroziewicza sądził, iż dysponuje pełną wiedzą na jego temat. "Znałem dokładnie jego CV i wydawało mi się, że zawiera wszystko.(...) "Dla mnie istotne było to, że  pracował w archiwach i że znał tę problematykę" - mówił. "Rzecz się wydarzyła, czasu się nie cofnie. Wyraziłem ubolewanie z tego powodu. To powinno państwu wystarczyć" - mówił Olszewski.

Mroziewicz został szefem biura na początku września. Po tej nominacji pracownicy biura RIP napisali list otwarty, w którym pytali, czy "jako wieloletni funkcjonariusz SB i osoba podejrzewana o udział w akcji niszczenia akt SB, posiada on właściwe kwalifikacje do pełnienia funkcji kierowniczej w tak specyficznej instytucji, jaką jest biuro Rzecznika".

Również media krytykowały powołanie Mroziewicza. Podkreślały, że  oficer SB został wprawdzie pozytywnie zweryfikowany w 1990 r., jednak ciąży na nim podejrzenie niszczenia akt, choć nie zostało to nigdy potwierdzone. W połowie lat 90., za rządów SLD, Mroziewicz był dyrektorem Biura Ewidencji i Archiwum Urzędu Ochrony Państwa, wcześniej pracował jako szef zespołu doradców szefa UOP.

"Była to decyzja nietrafna ze względu na przeszłość pana Mroziewicza i dobrze, że pan Olszewski się z niej wycofał" -  powiedział PAP Gardocki. Podkreślił, że wprawdzie Mroziewicz został pozytywnie zweryfikowany w 1990 r. jako funkcjonariusz SB, ale "pan Olszewski powinien wiedzieć, że nie jest to wystarczający argument do powołania na wrażliwe stanowisko". "To byłby paradoks, by ktoś, kto zajmował się aktami SB w minionym okresie, teraz znowu miałby się nimi zajmować, niejako z drugiej strony" - dodał.

Gardocki poinformował, że podczas jego rozmowy z Olszewskim "nie było mowy" o jego ewentualnej rezygnacji z funkcji Rzecznika (czego po nominacji Mroziewicza domagały się m.in. Ruch Patriotyczny i Liga Polskich Rodzin). Sam Olszewski powiedział, że  nie będzie podawał się do dymisji. "Na tej funkcji pozostało mi jeszcze pięć lat i pięć miesięcy" - dodał.

Nieoficjalnie PAP dowiedziała się od pragnącego zachować anonimowość pracownika Instytutu Pamięci Narodowej, że Instytut nie wyobrażał sobie współpracy z Mroziewiczem. Prezes IPN Leon Kieres nie chciał komentować sprawy.

Ustawa o IPN stanowi, że były oficer SB nie może mieć dostępu do  akt IPN, w których pojawia się jego nazwisko. Ustawa pozwala zaś, by byli funkcjonariusze SB mogli uzyskiwać z IPN jedynie kopię świadectwa i opinii swej służby.

Olszewski zaznaczył, że nigdy nie przewidywał możliwości dostępu do akt IPN przez Mroziewicza. Poinformował, że był on w  poniedziałek rano w pracy, a po otrzymaniu odwołania opuścił ją. Dodał, że odwołany dyrektor otrzymał dwutygodniową odprawę.

Zastępca rzecznika Andrzej Ryński tłumaczył wcześniej, że szef biura to tylko "funkcja administracyjna". Dodawał, że o  merytorycznym kształcie lustracji decydują "wyłącznie rzecznik i  jego zastępcy".

Olszewski powiedział, że nie wie jeszcze, kto będzie szefem jego biura. "Na pewno nie będzie to osoba, która będzie budziła kontrowersje" - zapewnił. W tym tygodniu podejmie rozmowy z  kandydatami.

Rzecznik dodał, że rozmawiał już z zastępcą szefa biura Antonim Zielińskim, który po nominowaniu Mroziewicza złożył dymisję. "Rozmawiałem z nim, wyraziłem nadzieję na dalszą z nim współpracę, ale decyzji jeszcze nie podjąłem" - powiedział. Pytany, czy to  Zieliński mógłby być nowym dyrektorem biura odpowiedział: "nie potwierdzam i nie zaprzeczam". Nie chciał też powiedzieć, czy  nowym dyrektorem może być osoba z zewnątrz, czy ktoś z pracowników biura RIP. Poinformował, że nie przewiduje zwolnień wśród pracowników, którzy wystąpili przeciw nominacji Mroziewicza.

Dziennikarze pytali, czy poprzedni dyrektor biura Jerzy Lesiński nie mógł pozostać na stanowisku. Olszewski wyjaśnił, że Lesiński "nie miał ochoty na współpracę". "Mogłem już 3 stycznia (po zakończeniu kadencji Bogusława Nizieńskiego - PAP) zrezygnować z  pana Lesińskiego, ale uznałem, że nie należy tej decyzji podejmować bez poznania człowieka. Przez 7 miesięcy miałem okazję przyjrzeć się szerzej jego pracy i jego brakowi współpracy ze mną, i moimi zastępcami. Uznaliśmy, że w tej sytuacji nie ma możliwości współpracy z nim" - powiedział.

"Apeluję o uspokojenie i umożliwienie nam po prostu spokojnej pracy" - powiedział na koniec dziennikarzom.

em, pap

Na temat nominacji Mroziewicza czytaj komentarz Bronisława Wildsteina w najnowszym tygodniku "Wprost".