T. oskarżony o zamiar szpiegostwa (aktl.)

T. oskarżony o zamiar szpiegostwa (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest akt oskarżenia o zamiar szpiegostwa na rzecz Federacji Rosyjskiej wobec Marcina T. - byłego asystenta społecznego byłego szefa sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen Józefa Gruszki.
T., który będzie odpowiadać z wolnej stopy, grozi do 8 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy.

Akt oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do  warszawskiego sądu w miniony piątek - poinformował rzecznik prokuratury Maciej Kujawski.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie chciał komentować decyzji prokuratury, bo - jak mówił - "byłoby to  nieroztropnością". Zapowiedział zarazem, że tym zadaniem zajmie się nowo powołany Prokurator Krajowy Janusz Kaczmarek. Prawo mówi, że aktu oskarżenia nie może cofnąć z sądu żadna prokuratura oprócz tej, która go tam skierowała. Prokuratury wyższego szczebla mają jednak instrumenty nadzoru pozwalające nakazać niższej instancji podjęcie takiej decyzji.

W sprawie chodzi o kontakty T. z Semenem Sustawowem, III  sekretarzem ambasady Rosji, z którym T. - według prokuratury -  spotkał się "co najmniej jedenastokrotnie" od 30 września 2003 r. do października 2004 r. w lokalach gastronomicznych Warszawy. "Te  spotkania miały charakter tajny" - zaznaczył prokurator. Podczas nich T. "zadeklarował, albo co najmniej godził się, za  wynagrodzeniem, na przekazywanie informacji, o które zwróci się do  niego wymieniony pracownik Wywiadu Federacji Rosyjskiej".

Będący podstawą zarzutu art. 130 par. 3 kodeksu karnego stanowi: "kto, w celu udzielenia obcemu wywiadowi wiadomości (których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej - PAP) gromadzi je lub przechowuje, wchodzi do systemu informatycznego w  celu ich uzyskania albo zgłasza gotowość działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko RP, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".

To, że aresztowano asystenta jednego z członków komisji śledczej, ujawnił w marcu w wywiadzie radiowym zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik (nie powiedział, o którego posła chodzi). Wkrótce potem Kujawski potwierdził, że chodzi o byłego asystenta Gruszki, który "co najmniej wyraził gotowość współpracy z obcym wywiadem". Marcin T. zajmował się funduszami unijnymi w  Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ujawniła wtedy, że w lutym 2005 r. na podstawie jej materiałów prokuratura wszczęła śledztwo. 3 marca T. został zatrzymany, a 5 marca - aresztowany (na trzy miesiące). Oficer obcego wywiadu, który od 2003 r. kontaktował się z T., opuścił terytorium RP na żądanie Polski. Nie podano, o który wywiad chodzi. Potem media ujawniły, że chodzi o Sustawowa.

Podczas przesłuchania w prokuraturze T. miał przyznać, że  zgodził się na współpracę z rosyjskim szpiegiem. Później zmieniał wyjaśnienia i zarówno w prokuraturze, jak i przed sejmową komisją śledczą - gdzie był przesłuchiwany już po uchyleniu aresztu -  zapewniał, że takiej gotowości nie wyrażał.

Dodawał, że w trakcie spotkań z Sustawowem nie miał świadomości, iż jest on szpiegiem, a dowiedział się o tym dopiero od oficerów kontrwywiadu ABW w październiku 2004. W czasie spotkania z  funkcjonariuszami ABW powiedział im o wszystkich kontaktach z  Sustawowem. Oficerowie kontrwywiadu mieli zapewnić, że nie jest o  nic podejrzewany. Od tamtego spotkania nie utrzymywał już żadnych kontaktów z Sustawowem. T. twierdził, że w lutym ABW zmusiła go do  przyznania się.

T. utrzymywał, że z Rosjaninem łączyły go zainteresowania stosunkami amerykańsko-rosyjskimi, na temat których miał pisać pracę dyplomową. Powiedział, że prosił go o pomoc w tłumaczeniu rosyjskojęzycznych tekstów na ten temat, zaś Sustawow poprosił o  przygotowanie materiału nt. wykorzystania funduszy unijnych w  Polsce. T. podkreślał, że były to materiały pisane na podstawie ogólnie dostępnych informacji w internecie. Przyznał, że pożyczał od Sustawowa pieniądze oraz że za obiady w restauracjach płacił Rosjanin.

Prawicowi członkowie komisji śledczej uważali, że sprawę nieprzypadkowo ujawniono dopiero po tym, jak prezydent Aleksander Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją - twierdzili, że  chodziło o odwrócenie uwagi opinii publicznej od tego faktu. "Jeżeli komuś się wydaje, że sprawę o charakterze szpiegowskim można sprokurować z dnia na dzień, to jest w dużym błędzie. Jakiekolwiek tłumaczenie, że to jest związane z takim albo innym zdarzeniem, jest po prostu bezsensowne, nieuprawnione i nie trzyma się logiki" - mówił wtedy Olejnik.

Sprawę wyjaśnia sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. "ABW nie  popełniła żadnych błędów w sprawie Marcina T." - zapewniał szef ABW Andrzej Barcikowski. Zaznaczył, że w sprawie nie ma podtekstów politycznych. "Marcin T. wiedział, co robi, i przyznał się" - dodał.

Według ówczesnego członka speckomisji Zbigniewa Wassermanna (PiS), być może T. w ogóle nie popełnił żadnego przestępstwa. "To  było potencjalne zagrożenie szpiegostwem, nie rzeczywiste" -  dodawał szef speckomisji Konstanty Miodowicz (PO).

W maju - gdy Sąd Okręgowy w Warszawie nie przedłużył tymczasowego aresztu T. - prokuratura zapowiedziała skierowanie aktu oskarżenia.

ss, ks, pap