Petelicki i Polko ws. Magdalenki (aktl.)

Petelicki i Polko ws. Magdalenki (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Sądzie Okręgowym w Warszawie trwa proces trojga policjantów oskarżonych o nieprawidłowości podczas policyjnej akcji zatrzymania w marcu 2003 r. bandytów w podwarszawskiej Magdalence.
Zginęło wtedy dwóch policjantów, a 16 zostało rannych.

Zeznający w charakterze świadka gen. Sławomir Petelicki, który uczestniczył w pracach specjalnego zespołu ekspertów powołanego do zbadania wydarzeń w Magdalence, powiedział, że zespół nie znalazł rażących błędów w działaniach policjantów.

"Na podstawie posiadanych materiałów (dostarczonych przez Komendę Główna Policji i wizji lokalnej) stwierdziliśmy, że nie było przypadków działania głupiego czy bezmyślnego" -podkreślił Petelicki. "Staraliśmy się oceniać te działania nie jak ludzie +siedzący na fotelach i czepiający się+, ale wiedzący czym dysponują policjanci, jakie mają wyposażenie; świadomi tego że  nikt nie mógł przewidzieć pułapki" - powiedział.

Zdaniem Petelickiego każdą akcję można skrytykować po fakcie. "Zawsze można dojść do wniosku że coś można było zrobić inaczej(...) to były zwykłe rutynowe działania policyjne, które zmieniły się w tragedię, bo po drugiej stronie był zawodowiec" -  przekonywał.

Oskarżeni to b. wiceszefowie stołecznej policji Jan P., była naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym komendy stołecznej Grażyna Biskupska. oraz były dowódca pododdziału antyterrorystów Jakub Jałoszyński. Prokuratura zarzuca im  nieumyślne spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia policjantów, nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu oraz  niedopełnienie obowiązków w trakcie przygotowania i  przeprowadzenia akcji. Zarzuty różnią się nieznacznie, w  zależności od zakresu kompetencji oskarżonych.

Petelicki jest zdania, że osoby oskarżone ws. nieprawidłowości podczas akcji w Magdalence to kozły ofiarne "Za takie operacje na całym świecie odpowiadają politycy" - powiedział.

"Jedynym odpowiedzialnym za tę akcję jest ówczesny szef MSWiA Krzysztof Janik, który nie zainteresował się, jaki policjanci mają sprzęt i czy mają karetkę w swoim oddziale" - powiedział dziennikarzom w przerwie rozprawy Petelicki.

Podkreślił, że oskarżeni to osoby, które mają za sobą "wieloletnią nienaganną służbę". "Nie widziałem takiej sprawy, by  policjanci zasiadali ma ławie oskarżonych, jeśli nie popełnili czynów kryminalnych, tylko za to, że nie udała się operacja tak, jak ją wcześniej planowano" - dodał.

Były szef MSWiA Krzysztof Janik odpiera zarzuty b. dowódcy GROM-u. "Generał Petelicki się myli. Nigdzie na świecie polityk nie  dowodzi akcjami operacyjnymi policji" - powiedział Janik. "To  byłoby dopiero nieszczęście" - dodał.

"W jednym się zgadzam z gen. Petelickim - zaznaczył Janik - ten proces nie powinien mieć miejsca".

Zarówno płk Roman Polko, jak i antyterrorysta Edward Misztal, uważają, że  nie było sensu, by w policyjnej akcji w Magdalence uczestniczyli snajperzy.

Obaj uczestniczyli w pracach zespołu powołanego przez Komendanta Głównego Policji do zbadania przebiegu akcji.

W czasie przesłuchania Misztal wskazywał, że udział strzelców wyborowych w akcji nie miał sensu ze względu na odległość od celu. "Użycie celowników optycznych jest możliwe przy odległości co najmniej 100 metrów, bo tak są one wyskalowane. Tam było około 30-50 m" -  wyjaśnił. Płk Polko podkreślił natomiast, że snajperzy nigdy nie  są wykorzystywani przy ewakuacji rannych, bo skuteczniejsza jest zapora ogniowa.

Także - zdaniem innego członka zespołu powołanego przez KGP Jerzego Szafrańskiego - udział policyjnych snajperów w Magdalence był bezcelowy. "Obowiązują ich bowiem procedury, zgodnie z którymi musieliby oni oddać strzał ostrzegawczy i krzyknąć +Stój, bo  strzelam+ - przekonywał.

Oskarżeni nie przyznają się do winy. Grozi im kara 8 lat pozbawienia wolności.

W nocy z 5 na 6 marca 2003 r. policjanci mieli zatrzymać w  podwarszawskiej Magdalence dwóch groźnych przestępców. Na terenie posesji, gdzie ukrywali się bandyci, były rozmieszczone miny, które wybuchły w pobliżu policjantów. Zginęło wtedy dwóch funkcjonariuszy, a 16 zostało rannych. W rezultacie wymiany ognia budynek częściowo spłonął; przestępcy zaczadzieli.

ks, pap