Borys: liczy się kazdy gest (aktl.)

Borys: liczy się kazdy gest (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szefowa Związku Polaków na Białorusi, nieuznawana przez władze w Mińsku Andżelika Borys powiedziała , że dla Polaków na Białorusi każdy gest i wszystko, co robią media i organizacje międzynarodowe dla ich wsparcia, jest bardzo ważne i potrzebne.
W środę "Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita", w odpowiedzi na  apel Amnesty International, ukazały się z "ocenzurowanymi" pierwszymi stronami. Większość tekstu została zamazana, a na dole umieszczono napis: "Tak wygląda wolność na Białorusi". To element akcji przygotowanej przez Amnesty International Polska przeciwko łamaniu wolności słowa na Białorusi.

W największych miastach Polski, a także w Brukseli, AI rozwiesiła 30 tys. portretów pięciu polityków i dziennikarzy represjonowanych na Białorusi. Ich usta zaklejone są szarą taśmą. W akcji uczestniczą także inne polskie media: radio RMF, portale Gazeta.pl i Onet.pl. Do gazet dołączone są pocztówki z protestem skierowanym do prezydenta Łukaszenki, które każdy może podpisać i wysłać na  adres ambasady Białorusi w Warszawie.

Marszałek Sejmu Marek Jurek w środowych "Sygnałach Dnia" określił akcję Amnesty International w obronie wolności słowa na Białorusi jako potrzebną i ważną. Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll w środę w rozmowie z PAP wyraził nadzieję, że akcja pomoże Białorusinom w walce o prawa człowieka.

Wdzięczność dla polskich kolegów za akcję w obronie wolności słowa na Białorusi wyrazili w środę w rozmowie z PAP przewodnicząca niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Żanna Litwina i działacz Związku Polaków na  Białorusi (ZPB), dziennikarz Andrzej Poczobut. Oficjalna media w  Mińsku w ogóle nie zauważyły akcji "Gazety Wyborczej" i  "Rzeczpospolitej".

Po środowym spotkaniu w Warszawie przedstawicieli ZPB ze  sprawozdawcą Komisji Praw Człowieka ONZ Adrianem Severinem, na  którym omówiono sytuację mniejszości polskiej w tym kraju, Borys powiedziała dziennikarzom, że w rozmowie opisała traktowanie -  jak ludzi drugiej kategorii - działaczy Związku Polaków na  Białorusi.

"Działaczom związkowym bezprawnie odbierane są paszporty, bez podstaw zakazuje się im opuszczania Białorusi, są oskarżani, regularnie wzywa się ich na przesłuchania, są represje, zwolnienia z pracy" - wyliczyła Borys po spotkaniu.

Borys potwierdziła, że gdy wyjeżdżała we wtorek z Białorusi, pogranicznicy tego kraju powiedzieli jej, że wyjazd za granicę umożliwiono jej po raz ostatni.

Działacze Związku Polaków na Białorusi w środę spotkali się także z marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem. Po spotkaniu wyrazili nadzieję, że Sejm obecnej kadencji powróci do pomysłu Karty Polaka. Projekt ustawy wprowadzającej takiej Karty przygotował jeszcze Senat IV kadencji. Miałaby ona być rodzajem "wizy narodowościowej" - dokumentu wydawanego, by potwierdzić przynależność do narodu polskiego byłych obywateli RP i ich potomków. Karta uprawniałaby m.in. do wielokrotnego przekraczania granicy Polski bez konieczności posiadania niezbędnych środków na  pobyt oraz do nieograniczonego pobytu na terenie kraju, dostępu do  szkół publicznych i opieki medycznej na zasadach obowiązujących obywateli polskich. W Sejmie nie doszło do głosowania nad tym projektem.

Troje Polaków związanych z ZPB nie mogło w środę wjechać do  Polski. W punkcie kontroli granicznej na dworcu kolejowym w  Grodnie zatrzymano współpracowniczki Andżeliki Borys -  dziennikarkę Ines Todryk oraz byłą szefową społecznej szkoły polskiej przy ZPB Andżelikę Orechwo, a także kierowcę Borys, Andrzeja Lisowskiego.

Tymczasem na posterunku milicji w Szczuczynie na Białorusi przesłuchiwano w środę działacza ZPB, dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Było to kolejne przesłuchanie w sprawie o rzekome zastraszanie dyrektora Domu Polskiego w Szczuczynie Wiktora Bogdana, cieszącego się poparciem białoruskich władz.

ss, pap