Były polityk PiS oszustem?

Były polityk PiS oszustem?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mirosław S., były wojewoda bielski należący niegdyś do PiS, odpowie przed sądem za wyłudzenie co najmniej 340 tys. zł i próbę wyłudzenia 100 tys. zł od krakowskiego biznesmena.
Wraz z Mirosławem S. przed sądem staną: Jerzy Ch. i  Zbigniew O. Prokuratura zarzuciła im, że w okresie od października 1994 r. do  maja 1997 r. wyłudzili co najmniej 340 tys. zł od jednego z  krakowskich przedsiębiorców oraz usiłowali wyłudzić kolejne 100 tys. zł pod pozorem zdobycia dla jego firmy koncesji na produkcję alkoholu. Wprowadzali go przy tym w błąd co do swoich możliwości "niezgodnego z prawem wpływania na proces decyzyjny w zakresie wydawania decyzji w przyznaniu koncesji na produkcję alkoholu". Oskarżeni wiedzieli o tym, że przedsiębiorca nie spełnia wymogów na otrzymanie takiej koncesji. Uzyskali dla  niego jedynie promesę koncesyjną, która określała, jakie warunki należy spełnić do otrzymania koncesji.

Informacje w tej sprawie prokuratura uzyskała w toku innego postępowania. Śledztwo w sprawie Mirosława S. wszczęto w lipcu 2004 roku. W styczniu 2005 został on zatrzymany przez ABW. Prokuratura zastosowała wobec niego wolnościowy środek zapobiegawczy w postaci 100 tys. zł poręczenia majątkowego.

W toku śledztwa żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. W  wyjaśnieniach potwierdzali jednak fakty, m.in. przekazywanie pieniędzy od biznesmena poprzez Jerzego Ch. i Zbigniewa O. aż do  Mirosława S., a także wizyty w sekretariacie Departamentu Przetwórstwa Rolno-Spożywczego i Przekształceń Własnościowych Ministerstwa Rolnictwa i odbiór promesy. Wyjaśniali jednak, iż  była to zwykła transakcja handlowa, usługa doradcza bez zamiaru oszukania przedsiębiorcy. Nie potrafili jednak udokumentować tej usługi żadnymi dokumentami, rachunkami, umowami. Dlatego prokuratura uznała, iż  są to wyjaśnienia zmierzające do uniknięcia odpowiedzialności karnej. Oskarżonym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

W oświadczeniu wydanym po zatrzymaniu, Mirosław S. pisał, że postawione mu przez krakowską prokuraturę zarzuty popełnienia przestępstwa pospolitego uważa za nieprawdziwe, a ich podstawę za niewiarygodną.

Według S., "zachowanie organów ścigania oraz osób, które po 10 latach, na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi, z jednej strony przypomniały sobie o rzekomo doznanych szkodach, a z  drugiej prowadzą intensywne śledztwo, daje podstawę, by sądzić, że  sprawa ma charakter i cel polityczny".

Tuż po zatrzymaniu polityka rzecznik PiS poseł Adam Bielan poinformował, że prezes PiS Jarosław Kaczyński na wniosek partyjnej komisji etyki zawiesił Mirosława S. w prawach członka partii i nakazał komisji etyki zbadanie sprawy.

Na początku października "Fakt" opublikował fotografie S. z kandydatem na premiera Kazimierzem Marcinkiewiczem. Komentując to Zbigniew Ziobro, powiedział: "Styczeń nie jest dziś członkiem PiS, nie pełni żadnych funkcji i nie mógł kandydować do parlamentu, choć tego chciał". Jego zdaniem, Marcinkiewicz "ma prawo jeść obiad" ze Styczniem.

em, pap