Pawlak na wierzbie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak wrócił w dawnym stylu: z błyskiem geniuszu i z troską o losy Polaków.
Ostatnia prawdziwa partia chłopska ma ostatnio kłopoty. PSL było za wstąpieniem Polski do UE i ta unia jakoś najmocniej w nią uderzyła. Partia ta niemal wróciła do czasów Mikołajczyka - jej prawie całe kierownictwo - Kalinowski i Wojciechowski - jest dziś na Strasburskim wygnaniu. Jedyny, który się utrzymał w Polsce, Waldemar Pawlak, był niemal w podziemiu. Co raz tylko wychodził i chciał zabierać polskich chłopców z Iraku. Teraz już wrócił.

Ten pobyt w cieniu musiał jednak Pawlakowi wyjść nad dobre. Poprawiły się zdolności syntetyczne. Jednym sposobem rozwiązał tyle problemów: i globalne ocieplenie i bezrobocie, a może i rozwarstwienie społeczne. No i najważniejsze - jest recepta jak alternatywnie pokonać Rosję.

Tyle, że ten pomysł jest nie na Polskę. To projekt paneuropejski. Pawlak powinien natychmiast wysłać emisariuszy do Sztrasburga i tam ogłosić swoje odkrycie. Za kilka lat UE stałaby się, dzięki zasianiu wokół Brukseli milionów wierzb energetycznych, niezależna. Pawlak stałby się europejskim mężem stanu, porównywanym do Jeanna Monneta i Giscarda d'Estaigna. Europa stawiałaby mu pomniki, a dzieci w szkołach uczyłyby się wierszyków o "Polaku, Pawlaku co do unii wierzby przyniósł". Polska miałaby powód do dumy i co najważniejsze, już całe kierownictwo PSL w Strasburgu.

Grzegorz Sadowski