Tusk: to Kaczyński jest sprawcą zamieszania

Tusk: to Kaczyński jest sprawcą zamieszania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem szefa PO Donalda Tuska, to prezes PiS Jarosław Kaczyński jest sprawcą obecnego zamieszania na scenie politycznej. Tusk uważa, że efektem tego zamieszania i polityki Kaczyńskiego będzie "wskrzeszenie lewicy".
Przewodniczący PO odwiedził w czwartek Częstochowę, by wesprzeć Piotra Kurpiosa, kandydata partii na senatora w zaplanowanych na  niedzielę, powtórzonych wyborach do Senatu w okręgu częstochowskim. W tym samym dniu w Częstochowie przebywał też Jarosław Kaczyński.

Tusk obawia się, iż niedzielne wybory w Częstochowie potwierdzą, że jedynym efektem "awantury politycznej, chaosu i zamieszania", które - jego zdaniem - tworzy J.Kaczyński, może być "powrót na  scenę SLD".

"Prezes PiS zaczął pracować kilka tygodni temu - ale dziś widać to czarno na białym - nad wskrzeszeniem lewicy, z którą całe życie walczył" - powiedział szef Platformy na konferencji prasowej w  Częstochowie.

Według niego, obecne działania PiS, to "codzienna i nieustanna" kompromitacja projektu "dobrych, stabilnych rządów polskiej centroprawicy", nad którym PiS i PO wspólnie pracowały przez kilka lat.

Tymczasem J. Kaczyński uważa, że to politycy PO, Tusk i wiceszef partii Jan Rokita, wykazują "całkowitą nieodpowiedzialność". Na  konferencji prasowej w Częstochowie szef PiS zarzucił liderom PO angażowanie się w nieodpowiedzialne awantury, by ośmieszać i  osłabiać pozycję międzynarodową Polski.

Zapytany o te zarzuty ze strony szefa PiS, Tusk stwierdził, że  nie ma zamiaru odpowiadać na "nieustanne zaczepki" ze strony J. Kaczyńskiego. "Chociaż - powiem szczerze - ręka świerzbi. Dziwię się, że w Częstochowie, w pobliżu Jasnej Góry, pan prezes Kaczyński nie otrzeźwiał na moment i nie pomyślał sobie, że to  jest idealne miejsce, żeby zacząć mówić ludzkim językiem" - dodał szef PO.

Ocenił też, że Polacy coraz wyraźniej widzą, kto jest sprawcą zamieszania na scenie politycznej. "Chciałbym, żeby wreszcie główny macher całego tego zamieszania zrozumiał, że obrzucanie epitetami polityków, wskazywanie PO jako swego głównego wroga, utrudnia bardzo pracę tym ludziom, którzy mają dobrą wolę" -  powiedział szef PO.

Jak dodał, chciałby, aby w PiS znaleźli się politycy, którzy "zastąpią w rozmowach te epitety Jarosława Kaczyńskiego poważnymi argumentami". "Bo twierdzę, że cały czas możemy dojść do ładu" -  podkreślił lider PO. Dodał, że z taką nadzieją uda się na  wieczorne czwartkowe - zaplanowane na godz. 20.30 - spotkanie z  prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Jednocześnie Tusk ocenił, że pakt stabilizacyjny to kolejna "sprytna i cwana zagrywka" J. Kaczyńskiego. Według niego, środowa propozycja szefa PiS ma odwrócić uwagę od tego, że jego partia nie  chce zwołać posiedzenia Sejmu w piątek.

Tusk pytał, co stoi na przeszkodzie, aby Sejm nie został zwołany i aby budżet został przyjęty w terminie, o jakim mówi prezydent Lech Kaczyński (czyli do końca stycznia). Według niego, nie ma  takiej przeszkody. Szef PO zaapelował też do obywateli i  dziennikarzy, aby nie dawali się Jarosławowi Kaczyńskiemu "wodzić za nos".

"Lech Kaczyński mówi: do 1 lutego musicie zdążyć (z uchwaleniem budżetu), a Jarosław Kaczyński mówi: ale nie zwołamy Sejmu, nie  damy wam szansy, żebyście zdążyli" - oświadczył Tusk.

Według niego, liderzy PiS nie ukrywają, że "nie chcą przegłosować budżetu państwa, ponieważ chcą mieć możliwości rozwiązania parlamentu jako ten swoisty bat nad partiami, które tych wyborów się bardzo boją".

Tusk zaznaczył, że jest gotowy do rozmowy na temat szybkiego zakończenia prac nad budżetem i nie ma "najmniejszego zamiaru" destabilizować rządu Kazimierza Marcinkiewicza, choć nie jest jego entuzjastą.

Pytany, jak podchodzi do projektów ustaw wymienionych w pakcie stabilizacyjnym, powiedział, że nie zna tych ustaw, a więc nie  może ich ocenić. "Pan Jarosław Kaczyński powiedział: mam w głowie 11 ustaw, co prawda nikomu nie ujawnię, na czym one polegają, ale  żądam poparcia" - zaznaczył lider PO.

ss, pap