Awantura o Mecha

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezes NBP i przewodniczący Komisji Nadzoru Bankowego Leszek Balcerowicz powiedział, że jego decyzja o wykluczeniu ze środowego posiedzenia komisji wiceministra finansów Cezarego Mecha była "wykonaniem obowiązku prawnego".
"To była moja decyzja, która była wykonaniem obowiązku prawnego (...). Wiedziałem, że stoję przed wyborem - albo zlekceważę moje poczucie praworządności, albo nie zlekceważę i narażę się na  rozmaite reakcje części sceny politycznej, które niektórzy nazywają próbą wylewania steku pomyj" - powiedział Balcerowicz na konferencji prasowej w Sejmie.

Jak dodał, stojąc przed tym dylematem, podjął decyzję o  "wyeliminowaniu Mecha" z posiedzenia komisji. "Uważam, że tak się należy z mocy prawa" - zaznaczył. Wyjaśnił, że "bardzo intensywnie" badał prawo i precedensy w tej sprawie, "kierując się przekonaniem, że należy dążyć do realizacji dobrych wzorców". Jego zdaniem, "niezależny urzędnik powinien być jak bezstronny sędzia".

Jak tłumaczył Balcerowicz w środę dziennikarzom po posiedzeniu KNB, jego decyzja była reakcją na złożony 6 marca przez UniCredito wniosek, który sugerował, że Mech, ze względu na swoje wcześniejsze, krytyczne pod adresem UniCredito wypowiedzi, może być nieobiektywny w pracach KNB. W środę komisja rozpatrywała wniosek UniCredito o zgodę na wykonywanie prawa głosu z akcji BPH.

W piątek prezes NBP powiedział, że gdyby nie rozważyć wniosku UniCredito o wykluczenie Mecha, "mogłoby to zostać uznane za  bardzo poważną wadę prawną". "Jako przewodniczący narażałbym się także na zarzuty, że nie dochowałem należnej staranności" - ocenił prezes NBP.

Za "groteskowe" Balcerowicz uznał wprowadzenie do piątkowego porządku obrad Sejmu informacji rządu na temat decyzji podjętej przez niezależny organ, jakim jest przewodniczący Komisji Nadzoru Bankowego.

Balcerowicz powiedział, że przyjechał w piątek do Sejmu, by  "złożyć wyjaśnienia przede wszystkim opinii publicznej". Podkreślił, że w liście do marszałka Sejmu poprosił, by  umożliwiono mu wystąpienie z trybuny sejmowej w czasie telewizyjnej transmisji obrad. Jak dodał, ten punkt miał rozpocząć się o godz. 13., ale z niezrozumiałych dla niego powodów, w tym czasie do tego nie doszło. Punkt zaczęto rozpatrywać w Sejmie po  godz. 16.

Zdaniem Balcerowicza, to co się dzieje m.in. w sprawie wykluczenia wiceministra finansów "szkodzi wizerunkowi Polski". "Z  ubolewaniem i zażenowaniem czytam relacje mediów zagranicznych o  tym, co się dzieje w polskim państwie" - powiedział.

Prezes NBP powtórzył, że jest oburzony "z powodu groteskowości" wniosku LPR o postawienie go przed Trybunałem Stanu. W czwartek Liga zapowiedziała złożenie takiego wniosku, a w piątek rozpoczęła zbieranie pod nim podpisów.

"To jest po prostu groteskowe. To znaczy, że tu nie ma granic. W  państwie, w którym nie ma praworządności, nie ma granic w  postępowaniu" - ocenił Balcerowicz.

Prezes NBP zaznaczył, że złożony w lipcu 2005 roku wniosek UniCredito o wyrażenie zgody na wykonywanie prawa głosu z akcji BPH był analizowany "bardzo starannie przez wysoce profesjonalny, bezstronny aparat analityczny, jakim jest Główny Inspektorat Nadzoru Bankowego". Wyjaśnił, że trwało to tak długo, ponieważ proszono o dodatkowe materiały.

Według Balcerowicza, z faktu, że w KNB są osoby mianowane przez prezydenta i ministra, nie wynika, że "mają realizować jakąś linię partyjno-rządową, jeśli jest ona sprzeczna z prawem". "Realizowanie linii partyjno-rządowej to był dawny ustrój" -  powiedział Balcerowicz.

Przypomniał też, że minister skarbu złożył kilka dni przed posiedzeniem KNB wniosek o uznanie go za "stronę w sensie prawnym". "Tu wkradło się wiele nieporozumień, które warto wyjaśnić (...). Nie chodziło o to, żeby minister SP mógł być wysłuchany na posiedzeniu KNB, przedstawić swoją opinię" -  podkreślił prezes NBP. Jak dodał, "nie jest prawdą, że minister SP nie został dopuszczony do przedstawienia swojego stanowiska, albowiem został dopuszczony".

Balcerowicz podkreślił, że zostało to zawarte w protokole z tego posiedzenia i że będzie dążył, aby ten protokół był jawny, "tak jak wszystkie protokoły z posiedzeń i stenogramy posiedzeń, na  których poruszono sprawę UniCredito". "Dobrze byłoby w państwie, w  którym dąży się do praworządności i przejrzystości życia publicznego, opublikować 'białą księgę'" - ocenił.

Jak dodał, "pojawiły się cztery ekspertyzy i wszystkie kończyły się takim samym wnioskiem, że w świetle prawa nie ma podstaw do  uznania skarbu państwa za stronę". "Decyzja była trudna, a wybór jasny" - podkreślił Balcerowicz.

pap, ab