Prezydent: to była dotkliwa niedyspozycja

Prezydent: to była dotkliwa niedyspozycja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Lech Kaczyński zapewnił, że odwołanie jego udziału w planowanym na 3 lipca szczycie Trójkąta Weimarskiego było spowodowane "dość dotkliwą niedyspozycją".
List ośmiu byłych szefów MSZ określił jako "wyraz braku elementarnej solidarności narodowej".

"Moja nieobecność była spowodowana - nawet dziś jadłem znacznie mniej niż lubię - niedyspozycją dość dotkliwą" - powiedział prezydent dziennikarzom.

Podkreślił też, że oświadczenie ośmiu byłych ministrów spraw zagranicznych krytykujące odwołanie szczytu przywódców państw Trójkąta Weimarskiego traktuje jako "wyraz braku elementarnej solidarności narodowej".

Jak dodał, wziąwszy pod uwagę haniebność artykułu w Die Tageszeitung", chociaż - zaznaczył - "nie on był przyczyną mojej absencji" - oświadczenie traktuje jako wyraz "braku elementarnej solidarności kulturowej i ludzkiej". "Bardzo źle to o panach ministrach świadczy" - ocenił Lech Kaczyński.

W środowym oświadczeniu b. szefowie polskiej dyplomacji napisali m.in., że "odwołanie spotkania na szczycie bez bardzo istotnej przyczyny jest lekceważące wobec partnerów". Byli ministrowie wyrazili z tego powodu niepokój i zaskoczenie. Oświadczenie podpisali Bronisław Geremek, Dariusz Rosati, Adam Daniel Rotfeld, Andrzej Olechowski, Władysław Bartoszewski, Włodzimierz Cimoszewicz, Stefan Meller i Krzysztof Skubiszewski.

W reakcji na to oświadczenie prezydent wysłał prywatny list do Władysława Bartoszewskiego.

L.Kaczyński pytany dlaczego skierował list jedynie do Bartoszewskiego, odpowiedział: "Dlatego, bo pozostali panowie ministrowie (...) - nie kwestionując zasług z pewnego okresu Bronisława Geremka - nie są osobami, z którymi prezydent RP musiałby prowadzić dialog".

Dopytywany o treść listu Lech Kaczyński powiedział, że według polskiej konstytucji w takich przedsięwzięciach jak Trójkąt Weimarski może brać udział zarówno premier, jak i prezydent. Dodał, że Polska zaproponowała udział premiera Kazimierza Marcinkiewicza w spotkaniu weimarskim i szef rządu "był gotów do lotu do Weimaru". "To nie myśmy odwołali to spotkanie" - powiedział prezydent.

"Druga część dotyczyła pewnego sposobu uprawiania polityki zagranicznej, w której my występujemy w roli wiecznego aspiranta. Ani nasza historia, ani rozmiary naszego państwa, ani nic innego tego nie uzasadniają" - podkreślił Lech Kaczyński.

Odnosząc się z kolei do publikacji w niemieckim dzienniku "Die Tageszeitung" prezydent zaznaczył, że ta publikacja "przekracza wszystkie możliwe granice i narusza wszelkie normy". Dodał, że artykuł jest "haniebny, łajdacki".

"Twierdzenie, że to jest artykuł, na który każdy polityk jest przygotowany, jest twierdzeniem oszukańczym i też haniebnym, ponieważ moja matka nie jest politykiem" - zaznaczył.

Tekst pod tytułem "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem" niemiecka gazeta opublikowała 26 czerwca - na kilka dni przed planowanym w Weimarze szczytem z okazji 15-lecia Trójkąta Weimarskiego.

W tekście są obraźliwe dla braci Kaczyńskich zdania, np: "Obydwaj (bracia) udowodnili, że z przodu i tyłu są czyści. Lech zabronił mężczyznom w Warszawie paradować z gołymi tyłkami (to aluzja do zakazania przez ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego Parady Równości w 2005), Jarosław zaś mieszka z własną matką, ale przynajmniej bez ślubu".

pap, ab