Groźna choroba atakuje Śląsk

Groźna choroba atakuje Śląsk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ognisko epidemiczne groźnej inwazyjnej tzw. choroby meningokokowej odkryto na Śląsku i Opolszczyźnie. To jeszcze nie epidemia, ale potrzeba zdecydowanych działań, by nie dopuścić do jej rozwoju.
Ostrzega krajowy konsultant ds. epidemiologii prof. Andrzej Zieliński.

W województwie śląskim odnotowano już co najmniej siedem przypadków zachorowań i sześciu nosicieli, w opolskim - trzy przypadki zachorowań, w tym jeden zakończony śmiercią, oraz dwóch nosicieli.

Meningokoki to bakterie, które mogą wywoływać posocznicę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych - choroby, które mogą zakończyć się śmiercią lub poważnymi powikłaniami, np. głuchotą czy problemami neurologicznymi. Śmiertelność w przypadku zapalenia opon to ok. 10 proc., a posocznicy - nawet 70 proc. Najczęściej chorują małe dzieci i młodzież w wieku 16-21 lat.

W Śląskiem odkryto dwa ogniska choroby w Bytomiu. Rozwinęła się ona w grupie młodych ludzi, bywających wspólnie w dużej dyskotece w Tarnowskich Górach, oraz wśród kilkuletnich dzieci z ubogich rodzin, mieszkających w złych warunkach sanitarnych.

Jako pierwsze zachorowały dwie nastoletnie przyjaciółki z Bytomia, wkrótce potem do szpitala trafił również nastoletni chłopak. Kiedy lekarze zaczęli ustalać, z kim chorzy mieli kontakt, okazało się, że cała trójka zna się i bywa wspólnie w dyskotece w Tarnowskich Górach.

Dalsze "dochodzenie" wykazało, że bliskie kontakty utrzymywało całe grono młodych ludzi, którzy umawiali się na czacie i wspólnie jeździli do dyskoteki. Zbieranie informacji utrudniał fakt, że często nie znali nawet swoich nazwisk, a część tego środowiska można uznać za trudną i niechętną do współpracy młodzież - niektórzy brali narkotyki. "Sytuacja spowodowała, że z lekarzy i pracowników Sanepidu staliśmy się detektywami" - powiedziała zastępca wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Katowicach Anna Szczerba-Sachs.

Druga grupa chorych to małe dzieci z innej bytomskiej dzielnicy - jako pierwsze na posocznicę zachorowały dwie dziewczynki w wieku 5 i 10 lat - koleżanki z tego samego bloku. Sytuacja materialna tych wielodzietnych rodzin była na tyle trudna, że nie było ich stać na zakup antybiotyków, które w ramach profilaktyki musieli przyjąć pozostali członkowie rodzin. Dotację na zakup leków przyznał jednak Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.

Zmarły na Opolszczyźnie to 57-letni mężczyzna, pracownik naukowy. Mężczyzna trafił do szpitala z grypowymi objawami, ale po kilku godzinach, kiedy poczuł się lepiej, został na własną prośbę wypisany do domu. Dwie godziny później zmarł. Inni chorzy wyzdrowieli.

Trudność w walce z meningokokami polega na tym, że działają one bardzo szybko - 50 proc. zgonów ma miejsce w ciągu doby od pojawienia się pierwszych objawów. Z kolei rozpoznanie jest trudne, bo objawy posocznicy mogą przypominać zwykłą grypę - to bóle głowy, wymioty, biegunka i gorączka.

Jeśli jednak bóle głowy są bardzo intensywne, gorączka bardzo wysoka, powyżej 39 stopni, a chory czuje się z każdą chwilą gorzej, należy natychmiast wezwać pogotowie, które przewiezie pacjenta do specjalistycznego szpitala.

Meningokoki rozmnażają się tylko w organizmie człowieka - w jamie nosowo-gardłowej. Okres wylęgania to średnio 3-4 dni. Zarazić się można tylko od chorego lub zdrowego nosiciela, przy bardzo bliskim kontakcie - np. jedzeniu z jednego talerza czy pocałunku. "Przestrzegamy przed dawaniem 'gryza', 'liza' czy 'łyka' napoju z puszki" - mówiła na konferencji prof. Waleria Hryniewicz z Narodowego Instytutu Zdrowia.

Wieść o zachorowaniach wywołała w Bytomiu niepokój. "Do lekarzy zgłaszali się zaniepokojeni rodzice, domagając się pobrania wymazów od dzieci, czasem te wymazy pobierano, bez konsultacji z nami, co wprowadzało pewną dezorganizację" - powiedziała Sachs.

Lekarze zapewniają jednak, że nie ma powodów do paniki. Konsultant krajowy bardzo dobrze ocenił dotychczas przeprowadzone na Śląsku działania.

pap, ab