Kaczyński: zwyciężymy!

Kaczyński: zwyciężymy!

Dodano:   /  Zmieniono: 
Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale wyjdziemy z niej zwycięsko - oświadczył premier Jarosław Kaczyński podczas wiecu poparcia dla rządu zorganizowanego na terenie zagrożonej likwidacją Stoczni Gdańskiej.
"Zwyciężymy z całą pewnością, ale trzeba nam nabrać sił, nabrać wiary (...) właśnie w tym szczególnym miejscu, gdzie poczęła się historia wolności, historia walki o wolność w Polsce i na świecie" - powiedział do zgromadzonych Kaczyński.

Lider PiS odniósł się też do sprawy tzw. "taśm Renaty Beger. "Wiara jest naszą jedyną siłą. My nie mamy za sobą wielkich pieniędzy, wielkich telewizji, potężnych instytucji - mamy wiarę i przekonanie o naszej racji. Właśnie w tę wiarę był cios" - oświadczył.

Zapewnił, że ze sprawy wyciągnięto wniosek: "Nigdy więcej nie wolno już rozmawiać z ludźmi o marnej reputacji".
Zadeklarował, że jego ugrupowanie nie chce prowadzić walk i nie jest "partią wojny", ale partią "spokojnych, ale konsekwentnych zmian, przebudowy i naprawy". Zapewnił, że PiS "w żadnym przypadku nie cofnie się z drogi naprawy". "Nie cofniemy się, nawet gdyby w różnych telewizjach i radiach mówiono o nas - choć wydaje się to już niemożliwe - jeszcze gorzej niż teraz. Nie cofniemy się, jeśli będzie się zbierało na ulicach otumanionych ludzi, by przeciw nam występowali, (...) występując przede wszystkim przeciw Polsce" - oświadczył, nawiązując do organizowanej przez Platformę Obywatelską 7 października demonstrację przeciwników rządu.

Zdaniem Kaczyńskiego, "to wszystko, co dziś widzimy", spowodowane zostało "strachem przed prawda i przed zmianami, które mają nastąpić w najbliższych miesiącach, m.in. zmianą na stanowisku szefa Narodowego Banku Polskiego.

Jak powiedział, spędził w Stoczni Gdańskiej kilka, może najważniejszych. tygodni swojego życia i pamięta, "kto był wtedy po której stronie". "My jesteśmy tu gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO" - oświadczył Jarosław Kaczyński.
Wezwał do "opamiętania i pracy dla Polski". "Wierzę, że zwyciężymy, zwyciężymy w tym parlamencie, a jeśli trzeba, zwyciężymy w wyborach" - przekonywał premier. "Precz z komuną, a przede wszystkim precz z postkomuną, z tymi wszystkimi, którzy podtrzymują system wysysający polskie siły " - mówił Kaczyński.

Jego zdaniem, te siły uniemożliwiają odniesienie przez Polskę sukcesu, także w wymiarze pojedynczego człowieka - w wymiarze pracy czy mieszkania dla każdego. Dodał, że Polska może wybić się na pozycję, która się Polsce należy - wielkiego silnego europejskiego narodu. "Uczynić to będziemy mogli wtedy, gdy będzie kontynuowany proces naprawy polskiego państwa". Wysiłki te będą dalej podejmowane, gdyż jest to korzystne dla zdecydowanej większości narodu - zapewniał zebranych Kaczyński. Jest to zaś złe dla tych, co czują się w postkomuniźmie jak "ryby w wodzie", dla tych, co "system szarych sieci" zwalniał od odpowiedzialności za wszystko, co robili po 89 roku, pozwalał się im bogacić w sposób nieuczciwi przejmować majątek państwowy.

Przemówienie Kaczyńskiego było wielokrotnie przerywane owacjami. Zgromadzeni na wiecu ludzie krzyczeli m.in.: "Pomożemy!".

Przed wystąpieniem premiera wyemitowano film pt. "PRZED I PO" krytykujący działania Platformy Obywatelskiej i pokazujący osiągnięcia rządów PiS. Zmontowane w nim wycinki programów informacyjnych prezentowały wypowiedzi z kampanii wyborczej, negocjacji koalicyjnych PO i PiS. Poszczególne sceny opatrzone były nieprzychylnymi komentarzami wobec polityków Platformy. Kiedy na telebimach pojawiały się twarze liderów PO m.in. Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego i Jana Rokity - tłum gwizdał, krzyczał; rozlegały się też salwy śmiechu.

Przed i po wizycie premiera przemawiający krytykowali PO, a także Renatę Beger. Anna Walentynowicz zapytywała ze sceny, dlaczego "zamachowcy" - Donald Tusk i Waldemar Pawlak - na rząd Jana Olszewskiego nie odpowiedzieli za to przed sądem. "Przed jakim trybunałem powinien stanąć pan Komorowski, za nielegalny handel bronią i zasilanie terrorystów. Przed jakim trybunałem powinien stanąć pan Rokita, kiedy za jego rządów w rządzie Suchockiej został wypuszczony z więzienia szef mafii pruszkowskiej?" - pytała Walentynowicz.

Szef "Solidarności" Stoczni Gdynia Dariusz Adamski odnosząc się sprawy "taśm Renaty Beger" powiedział do zgromadzonych: "Zaufaliśmy PiS i żadna pani z 'kurwikami' tego nie zmieni". Okrzyki "Bolek" i gwizdy rozległy się, kiedy jeden z przemawiających dopytywał się - dlaczego Lech Wałęsa obalił rząd Jana Olszewskiego.

Manifestacja w stoczni osób z całej Polski trwała prawie dwie godziny. W wiecu brali udział m.in. szef MON Radosław Sikorski, szefowa MSZ Anna Fotyga a także ks. prałat Henryk Jankowski i Andrzej Gwiazda, jeden z założycieli "Solidarności".

Tuż przed zakończeniem wiecu premier J. Kaczyński wraz Anną Walentynowicz złożyli kwiaty przy Pomniku Poległych Stoczniowców.

PiS chce przywłaszczyć sobie tradycję pierwszej +Solidarności+, tradycję walki o niepodległość, która jest także naszą tradycją. To haniebne i nieprzyzwoite" - skomentował wypowiedź premiera poseł PO Rafał Grupiński (PO). Jego zdaniem, wiec był pierwszym przypadkiem kiedy to - jak powiedział - "spędzono" pracowników zakładu pracy, aby poparli rząd, od którego zależy los ich zakładu. Nazwał to też "próbą przysłonięcia odpowiedzialności premiera za korupcję polityczną i działania jego ministrów".

pap, ab