Lepper chce dochodzenia ws. "Gazety Polskiej"

Lepper chce dochodzenia ws. "Gazety Polskiej"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef Samoobrony Andrzej Lepper zapowiedział, że zwróci się do ministra sprawiedliwości, aby wszczął dochodzenie w sprawie publikacji "Gazety Polskiej".
Samoobrona chce też, aby sprawą zajęła się sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych.

"Gazeta Polska" napisała, powołując się na ustalenia komisji weryfikacyjnej WSI, że sekretarz programowy TVN Milan Subotić współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL. W "GP" napisano także, iż oficerem prowadzącym Suboticia miał być gen. Konstanty Malejczyk, który - według tygodnika - był też współpracownikiem Leppera.

"Oświadczam, że nigdy nie miałem kontaktu z gen. Malejczykiem. Nigdy z nim się nie widziałem, nigdy nie rozmawiałem, nie znam tego pana osobiście" - powiedział szef Samoobrony na konferencji prasowej w Sejmie. Dodał, że Malejczyk nigdy nie pracował dla Samoobrony.

"To jest prowokacja, ta prowokacja ma na celu skompromitowanie nas jako Samoobrony, że my cały czas współpracujemy jakoby z jakimiś służbami PRL" - ocenił Lepper.

Szef Samoobrony chce, aby dochodzenie w sprawie publikacji "GP" wyjaśniło, skąd tygodnik miał informacje o rzekomej współpracy Malejczyka z Samoobroną. "'GP' nie przedstawiła żadnych informacji na ten temat, żadnych dowodów, żadnych argumentów" - zaznaczył Lepper.

Również wiceszef Samoobrony Janusz Maksymiuk oświadczył, że nie spotkał się nigdy z Malejczykiem, "w żadnych okolicznościach". "A tym bardziej nie spotkałem (Malejczyka) bezpośrednio przed wyemitowaniem tzw. taśm prawdy. Oświadczam, że jest to kompletna prowokacja. Nigdy też nie współpracowałem z WSI" - zaznaczył Maksymiuk.

Według informatorów "GP", Malejczyk spotkał się z Maksymiukiem na kilka dni przed ubiegłotygodniowym programem TVN "Teraz My", w którym ujawniono tzw. taśmy Beger. "To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji. A dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka" - napisała "GP".

Tzw. taśmy Beger to nagranie z ukrytej kamery, w którym ministrowie w Kancelarii Premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony Renatą Beger m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa.

Wieczorem klub Samoobrony wydał oświadczenie, w którym podkreślono, że nie jest prawdą, by Beger lub Maksymiuk "w jakikolwiek sposób bezpośrednio lub pośrednio i w sposób świadomy" włączyli do sprawy obecnych lub byłych funkcjonariuszy służb specjalnych. Powtórzono, że gen. Malejczyk nie był i nie jest doradcą Samoobrony.

"Biorąc po uwagę, iż w prowokacji przeciwko Samoobronie użyto autorytetu komisji weryfikacyjnej ds. WSI, powołując ją jako źródło informacji, klub Samoobrony wystąpi do sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych o dokładne wyjaśnienie kulis prowokacji i spowodowanie pociągnięcia do odpowiedzialności jej zleceniodawców" - napisano w oświadczeniu.

Wiceszef Samoobrony poinformował, że w środę spotkał się z człowiekiem, który powiedział mu, iż nazwisko "Maksymiuk" znajduje się w raporcie z likwidacji WSI jako współpracownika tych służb. Maksymiuk zapowiedział, że ujawni, kto go o tym poinformował "przed prokuratorem lub komisją śledczą".

"Uważam, że jest to próba zastraszenia, próba wpływania na decyzje" - ocenił wiceszef Samoobrony. Jak dodał, informator miał mu powiedzieć, że przyszedł "od odpowiedniej strony".

Lepper dodał, że ta osoba najpierw zabiegała o spotkanie z nim. "Oczywiście do tego spotkania nie doszło. Spotkał się z przewodniczącym Maksymiukiem (...), widziało go kilka osób, przyszedł do partii, to nie było tajne spotkanie" - poinformował przewodniczący. Nie chciał wyjawić nazwiska informatora; powiedział jedynie, że jest to osoba "często pojawiająca się w Sejmie".

pap, ss, ab