PiS skarży, dziennikarze przepraszają

PiS skarży, dziennikarze przepraszają

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klub PiS złożył skargę do Rady Etyki Mediów na dziennikarzy programu TVN "Teraz My" w związku z ich zachowaniem podczas wtorkowej rozmowy z posłem PiS Jackiem Kurskim.
Autorzy programu przeprosili widzów, którzy "mogli poczuć się zniesmaczeni i oburzeni" formą rozmowy z Kurskim.

Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady Etyki Mediów powiedziała, że nie miała jeszcze okazji zapoznać się z jej treścią. Jak dodała, nie widziała też wtorkowego programu, nie może więc formułować na ten temat opinii.

"Byłam zniesmaczona. Dziennikarz nie ma prawa zachowywać się w sposób emocjonalny, a tam to nie była nawet emocja, tylko wręcz histeria" - powiedziała prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyna Mokrosińska.

Podczas briefingu prasowego w Sejmie Małgorzata Sadurska (PiS) powiedziała, że jej klub domaga się, aby autorzy programu "Teraz My" Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski przeprosili Kurskiego podczas emisji kolejnej audycji, a także na łamach ogólnopolskich dzienników. Do tego czasu posłowie PiS nie będą przyjmować zaproszeń do "Teraz My" - podkreśliła.

Zdaniem Sadurskiej, podczas wtorkowego programu dziennikarze zachowywali się nieetycznie: "nie dopuszczali Kurskiego do głosu" i "przepytywali go". "Pan Jacek Kurski nie miał żadnych praw przedstawienia swojego stanowiska (...) My jako klub nie możemy pozwolić, aby jeden z naszych kolegów tak był traktowany" - podkreśliła.

Zdaniem Tomasza Markowskiego (PiS), dziennikarze "Teraz My" złamali "w mniejszym lub większym stopniu" zasady etyki dziennikarskiej m.in.: zasadę prawdy, obiektywizmu, uczciwości, oddzielenia informacji od komentarza, szacunku i tolerancji, poszanowania ludzkiej godności, pierwszeństwa dobra odbiorcy oraz zasadę wolności i odpowiedzialności.

Sekielski i Morozowski w wydanym w czwartek oświadczeniu przeprosili widzów za "formę rozmowy z Jackiem Kurskim". "Nasza emocjonalna reakcja wynikała stąd, iż czuliśmy się obrażani tym, co Jacek Kurski mówił o nas i naszych kolegach dziennikarzach, a co było nieprawdą" - wyjaśnili.

"Jeszcze raz przepraszamy naszych widzów, zapewniamy jednocześnie, że politycy PiS-u są wciąż mile widzianymi gośćmi w naszym programie. Wolny fotel będzie na nich zawsze czekał" - podkreślili dziennikarze "Teraz My". Zaznaczył, że to wszystko co wraz z Sekielskim mają w tej sprawie do powiedzenia.

Według Mokrosińskiej, Morozowski i Sekielski powinni przeprosić nie tylko widzów, ale i Kurskiego. "Jeżeli ja zapraszam człowieka którego nie lubię, to nie w celu demonstracji tego, co o nim myślę, tylko zapraszam po to, żeby się czegoś od niego dowiedzieć. Nie chodzi tu o Kurskiego, tylko chodzi o to - i jest to błąd wielu dziennikarzy - że 'grają na siebie', na swoje gwiazdorstwo" - podkreśliła Mokrosińska.

Jacek Kurski stwierdził, że czuje się "podwójnie usatysfakcjonowany". "Przede wszystkim dlatego, że klub PiS ujął się za mną" - podkreślił. "Przyjmuję z dobrodziejstwem to, że redaktorzy przeprosili wprawdzie nie mnie, ale widzów, jednak słowo przepraszam przeszło im przez gardło" - zaznaczył.

Dodał, że nie żywi osobistej urazy do autorów "Teraz My". Pytany, czy przyjąłby zaproszenie do programu, odparł, że decyzje o wystąpieniach konsultowane są z kierownictwem klubu.

Podczas wtorkowego programu "Teraz My" dziennikarze rozmawiali z Kurskim o zarzutach "Gazety Polskiej" wobec Milana Subotića (byłego sekretarza programowego TVN). Kurski zarzucił Suboticiowi, że uczestniczył w "prowokacji politycznej", jaką była - jego zdaniem - emisja taśm z nagraniem rozmów Renaty Beger z ministrami w Kancelarii Premiera - Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem o jej przejściu do PiS w zamian za stanowisko w resorcie rolnictwa.

Według "Gazety Polskiej", Subotić, który miał doradzać przy akceptacji programów publicystycznych TVN, m.in. programu "Teraz My", współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL. Sam Subotić zaprzeczył jakoby kiedykolwiek współpracował ze służbami specjalnymi. Kierownictwo TVN oświadczyło zaś, że nie miał on wpływu na ten odcinek "Teraz My", w którym wyemitowano nagrania z negocjacji Lipińskiego z Beger.

"To jest skandal, panowie. To jest hańba, jeżeli ktoś taki zostaje waszym nadzorcą i nadzoruje was w tego rodzaju prowokacjach przeciwko legalnemu rządowi Rzeczpospolitej. To jest po prostu skandal" - mówił Kurski.

Prowadzący program Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski reagowali: "Pan kłamie, panie pośle, to co pan mówi nie jest prawdą, proszę nam udowodnić, że w produkcji naszego programu brał udział Subotić. On nie jest naszym nadzorcą".

pap, ss, ab