Partnerska koalicja?

Partnerska koalicja?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zdaniem szefa Andrzeja Leppera, który w poniedziałek późnym wieczorem został ponownie nominowany na wicepremiera i ministra rolnictwa, jego partia "wraca do koalicji na pełnych partnerskich zasadach".
We wtorek PiS ma także przedłużyć umowę programową z klubem Ruchu Ludowo-Narodowego (RLN).

Jak mówił Lepper, w czasie rozmów koalicyjnych "nie było tak, że ktoś komuś ustąpił, ktoś kogoś pokonał". Jego zdaniem, koalicja PiS-Samoobrona-LPR będzie wdrażała program dobry dla Polski. Według niego, odnowiona koalicja przetrwa do końca kadencji Sejmu.

Według sekretarza PiS Joachima Brudzińskiego, podpisana w poniedziałek przez PiS, Samoobronę i LPR deklaracja programowa zawiera ustalenia zawarte w podpisanej na wiosnę przez te partie umowie koalicyjnej. Z kolei lider LPR Roman Giertych, pytany o zawartość deklaracji programowej, odparł, że są tam zaktualizowane ustawy oraz nowe projekty ustaw, które będą przedmiotem prac Sejmu w najbliższych miesiącach.

W deklaracji programowej jej sygnatariusze zapowiadają m.in. budowę silnego i uczciwego państwa, walkę z patologiami i tworzenie przyjaznych warunków dla gospodarki. Za priorytet sygnatariusze umowy uznają także "realizację programu budowy dróg ekspresowych i autostrad, a także programu rozwoju budownictwa mieszkaniowego".

"PiS, Samoobrona oraz LPR wyrażają wolę kontynuacji koalicji parlamentarno-rządowej podpisanej w dniu 27 kwietnia 2006, w okresie do końca V kadencji Sejmu, w latach 2006-2009 i podejmują decyzję o udzieleniu poparcia dla rządu koalicyjnego pana premiera Jarosława Kaczyńskiego" - czytamy w deklaracji.

PiS, Samoobrona i LPR zobowiązały się, że podpiszą porozumienie o blokowaniu list kandydatów do wszystkich sejmików województw i zalecą strukturom terenowym zawieranie takich umów na poziomie samorządu gminnego i powiatowego - taki zapis znalazł się w załączniku do podpisanej przez liderów trzech partii deklaracji programowej, do którego dotarła PAP.

Powstanie starej-nowej koalicji PiS-Samoobrona-LPR krytycznie ocenia opozycja. Szef PSL Waldemar Pawlak przyjął decyzję PiS - jak powiedział - "z zaciekawieniem, ale i z pewnymi obawami". "Po poznaniu charakteru Andrzeja Leppera, PiS chce jeszcze bardziej zapoznawać się z tym charakterem, a w tych okolicznościach nie podejmuje się działań merytorycznych dotyczących chociażby takich spraw jak środki europejskie, podatki, tylko dominują tylko takie czysto polityczne manewry" - powiedział.

Z kolei wiceszef PO Bronisław Komorowski mówi o "koalicji szytej nędzną fastrygą". Podkreślił, że z sondażów wynika, że Polacy woleliby wcześniejsze wybory niż dalsze trwanie tego parlamentu. "Polacy nie wierzą w to, że ta koalicja, w taki sposób klecona, po takich przejściach, może być rozwiązaniem trwałym i sensownym z punktu widzenia interesów Polski" - ocenił.

Wiele komentarzy wywołało to, że na poniedziałkową uroczystość nominacji dla Leppera nie zaproszono mediów. Sam szef Samoobrony powiedział, że nie czuje żalu, iż na uroczystość jego nominacji w Kancelarii Prezydenta nie zostały zaproszone media. "Decyzja należała do prezydenta. Myślę, że była słuszna, bo w poniedziałek był Dzień Papieski" - zaznaczył. Uszanowaniem Dnia Papieskiego tłumaczył nieobecność kamer i mikrofonów także lider LPR.

Innego zdania jest szef SLD. Wojciech Olejniczak ocenił we wtorek w Sejmie w rozmowie z dziennikarzami, że powołanie Leppera do rządu odbyło się bez udziału mediów, bo "bracia Kaczyńscy się wstydzili". "Powołanie wicepremiera pod osłoną nocy odbyło się po raz pierwszy. Zapewne Pałac Prezydencki, pan premier i PiS chcieli uniknąć zdjęć w sytuacji, gdy kilka tygodni temu Andrzej Lepper został nazwany warchołem i odwdzięczył się też niezłymi epitetami w kierunku pana premiera" - powiedział Olejniczak.

pap, ab