Zwyrodnienie rynkowe

Zwyrodnienie rynkowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łapówki w służbie zdrowia to przykry skutek uboczny zaniechania poważnej reformy tego sektora. Prawa rynku i tak dają znać o sobie - tyle, że w wypaczonej formie.
Część łapówek oczywiście jest jedynie wykorzystywaniem przez niektórych lekarzy - głównie ordynatorów i profesorów - ich uprzywilejowanej pozycji. Pacjenci wiedzą, że jeśli nie "posmarują", to nie mają szans na leczenie w renomowanej klinice. Jednak często jest i tak, że dzięki dodatkowej opłacie chcą po prostu podwyższyć standard swego leczenia - zagwarantować sobie opiekę wybranego lekarza albo dostać jednoosobową salę w szpitalu. W większości przypadków nie można za to zapłacić legalnie, a publiczne placówki, które wychodzą z taką inicjatywą, często stają się obiektem ostrej krytyki resortu zdrowia - tak jak niedawno poznański szpital ginekologiczno-położniczy przy ul. Polnej, który chce zalegalizować opłaty za obecność wybranego lekarza czy położnej przy porodzie.

Dlatego dopóki nie doczekamy się prawdziwej reformy systemu finansowania usług medycznych w Polsce, łapówki - w tej czy innej formie - będą trzymały się mocno. Wszyscy wiedzą, że lekarze oficjalnie nie zarabiają dużo, a wielu pacjentów jest w stanie dopłacić trochę z własnej kieszeni. Sytuację mogłyby rozwiązać powszechne dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne, ale i one nie będą sensownie funkcjonować bez umożliwienia placówkom publicznym legalnego dostępu do pieniędzy spoza budżetu. Niestety, koalicja rządowa ma do mechanizmów rynkowych stosunek co najmniej niechętny, więc na szybkie uzdrowienie sytuacji nie ma co liczyć.