Dobry i zły agent

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projekt ustawy został tak skonstruowany, że nikt poza prezydentem Lechem Kaczyńskim i likwidatorem WSI Antonim Macierewiczem (głównym autorytetem PiS w sprawach agentury), nie będzie miał kontroli nad ujawnianiem tajnych współpracowników służb specjalnych.
Jeżeli bowiem Sejm przyjmie ten dokument, to tylko od jego politycznej oceny może zależeć, kto był dobrym agentem, bo służył ojczyźnie, a kto złym, bo zdradził ją dla niecnych, przestępczych celów. Tymczasem kryteria, według których prezydent będzie mógł oceniać i dokonywać selekcji są zbyt ogólne i pozwalają na dowolną interpretację. W tej sytuacji można być niemal pewnym wyroków skazujących na śmierć cywilną także osoby, które wcale na to nie zasłużyły. Ponadto autorzy projektu ustawy najwyraźniej zapomnieli, że podstawowym zadaniem służb specjalnych każdego państwa jest chronienie go przed zagrożeniem zewnętrznym. Demaskowanie własnych agentów w błysku fleszy na pewno nie służy bezpieczeństwu żadnego państwa. O tym, czy działania tajnych współpracowników postpeerelowskich służb specjalnych, miały charakter przestępczy lub nie dotyczyły obronności państwa i bezpieczeństwa wojska, powinien rozstrzygać wyłącznie sąd wojskowy lub karny. A do tego wystarczy przygotować ustawę o szczególnych uprawnieniach sądu. Bez politycznego zadęcia i upajania się przeszłością, bo nie ma się czym chwalić.