Afgański kryminał

Afgański kryminał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Pasionek, prokurator, prawa ręka Wassermanna. Choć rozbił struktury mafii wołomińskiej w Katowicach i wpadł na trop mieszkających na Śląsku tureckich handlarzy bronią, to nie pomógł odnaleźć talibów, których tropi w Polsce komisarz z UE. Jego kariera zawisła na włosku.
Komisarz Coehlo przypalił kolejnego papierosa. Hotelowa lampka ledwo co przebijała się przez zasłonę siwego dymu. Komisarz wcisnął się w fotel i położył nogi na stole. Wydawało mu się, że jest blisko rozwiązania sprawy. Ci Polacy coś knują - pomyślał - Ten Pasionek mówił nieskładnie i sprzecznie. Widziałem w jego oczach. Talibowie tu byli, nie mogło być inaczej. No, Polacy, jeszcze sobie pogadamy. Zobaczymy jak zabiorę wam głos w UE - powiedział głośno, uśmiechając się i gasząc papierosa.

Problem w tym, że komisarz Coelho się myli. Wcale nie jesteśmy najgorsi. Gdyby Coelho się przygotował, to by wiedział, że talibów to my rozpracowaliśmy kilka lat wcześniej. Jak było wówczas powiedziane owszem, byli tu, zostawili nawet wąglika i polecieli. Mówił o tym obecny wicepremier tego rządu. Wystarczy wyciągnąć sejmowy stenogram, jechać z tym do Brukseli i ogłosić, że Polska łamie uniwersalne prawa talibów. Można też dodać, że wiemy to z kręgów rządowych. Po co rozmawiać z Pasionkiem skoro on nieminister, zna się tylko na handlarzach bronią i to z Turcji.

Teraz komisja powinna jechać do Afganistanu, na wschód i południe. Tam jest kilku talibów może oni coś wiedzą. Trzeba się rozejrzeć, popytać. Na pewno mają jakieś konkrety. Jak będą mówili nieskładnie i sprzecznie, lub nie wystawią jakiegoś ministra, to zawsze można poskarżyć się do mułły Omara.