Roczne dziecko zmarło w lesie? Straż Graniczna: Nie mamy pojęcia, gdzie są te osoby

Roczne dziecko zmarło w lesie? Straż Graniczna: Nie mamy pojęcia, gdzie są te osoby

Medycy pomagający rannym migrantom
Medycy pomagający rannym migrantom Źródło:X / @RatownicyPCPM
– Sprawdziliśmy, czy my mieliśmy taki przypadek. Nikogo takiego nie było. Dzwoniliśmy po szpitalach na Podlasiu, o niczym takim nie słyszeli – przyznał rzecznik Straży Granicznej pytana o małżeństwo migrantów, któremu wczoraj pomogli polscy medycy. Kobieta miała przyznać, że jej roczne dziecko miesiąc temu zmarło w lesie.

W nocy ze środy na czwartek medycy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej udzielili pomocy trzem migrantom w lesie przy granicy polsko-białoruskiej. Wśród nich było małżeństwo, które miało poinformować medyków o śmierci swojego rocznego dziecka.

Granica polsko-białoruska. Roczne dziecko zmarło w lesie?

„Oprócz niego pomocy potrzebowało syryjskie małżeństwo. Mężczyzna miał szarpaną ranę ręki, a kobieta ranę kłutą podudzia. Ich roczne dziecko zmarło w lesie” - przekazali ratownicy. W kolejnym wpisie medycy doprecyzowali, że według relacji kobiety dziecko zmarło w lesie miesiąc temu.

W odpowiedzi na pytania internautów medycy odpowiedzieli też, co dalej dzieje się z ludźmi, którym pomagają. „Zapewniamy Was, że nie zostają sami. Dostają pomoc humanitarną. Nie zostawiamy ludzi bez pomocy. Tyle możemy napisać w tej kwestii” – czytamy na Twitterze.

Roczne dziecko zmarło w lesie? Straż Graniczna: Nie mamy pojęcia, gdzie są te osoby

O informację przekazywane przez polskich medyków na piątkowej konferencji prasowej została zapytana ppor. Anna Michalska, rzecznik Straży Granicznej.

Ppor. Michalska zapewniła, że od razu, gdy ta informacja dotarła do Straży Granicznej, funkcjonariusze próbowali ją zweryfikować. – Sprawdziliśmy, czy my mieliśmy taki przypadek. Nikogo takiego nie było. Dzwoniliśmy po szpitalach na Podlasiu, o niczym takim nie słyszeli. Nie wiemy, co to jest za przypadek. Nie mamy zielonego pojęcia, gdzie są te osoby, kiedy to zdarzenie miało miejsce – mówiła rzecznik. – Szpitale tez o takim przypadku nie słyszały – dodała.

Jedna z dziennikarek zasugerowała, że do śmierci mogło dojść po stronie białoruskiej. – Strona białoruska nas nie informuje. Od migrantów też nie mamy takich informacji. Aczkolwiek wiemy, że strona białoruska źle traktuje te osoby – odparła wtedy ppor. Michalska, dodając, że pozytywnym aspektem jest zapewnienie ludziom z obozowiska przy polskiej granicy miejsca pod dachem.

Czytaj też:
Granica polsko-białoruska. Straż Graniczna o ataku 500-osobowej grupy: Ucierpiało czterech żołnierzy

Źródło: WPROST.pl