Legalna wendetta Nowaków i Kowalskich: „Eastern” to Polska, jakiej nie znacie

Legalna wendetta Nowaków i Kowalskich: „Eastern” to Polska, jakiej nie znacie

Eastern, reż. Piotr Adamski
Eastern, reż. Piotr Adamski
Pokazywany na festiwalu Młodzi i Film „Eastern” wywoła istotną dyskusję. Piotr Adamski sięgnął po konwencję westernu, by zbadać współczesną polską mentalność. A może i uratować nadzieje, że uda nam się wyjść poza nasze „plemienne” podziały?

Nawet jeśli poziom tegorocznego konkursu festiwalu Młodzi i Film wydaje się słabszy – co nie musi być prawdą, po prostu z poprzednich lat pamiętamy przede wszystkim debiuty znakomite i wybitne – to i tak obfituje w odkrycia, tytuły, o których – mam nadzieję – będzie głośno również po zakończeniu koszalińskiej imprezy.

Takim odkryciem jest „Eastern” Piotra Adamskiego, trzy lata temu wyróżnionego w Koszalinie (a także na kilku innych festiwalach, m.in. w Gdyni i Krakowie) za krótkometrażowe „Otwarcie”. W swoim pełnometrażowym debiucie reżyser przekłada estetykę kina zemsty na polskie realia. Niczym w opowieściach z Dzikiego Zachodu – zwłaszcza w historii zwaśnionych rodów Hatfieldów i McCoyów – akcja skupia się na wojnie dwóch rodzin. Gdy zginie któryś z członków jednej z nich, druga też musi zapłacić krwią. Śmierć za śmierć. W filmowej rzeczywistości to wszystko jest legalne: jeśli sprawy załatwia się za pośrednictwem prawnika i zapłaci z góry ustaloną cenę, policja nie będzie wtrącać się w relacje skłóconych rodzin. Tu po ulicach można chodzić z bronią, a narodziny syna mężczyźni świętują nocną popijawą i strzelaniną.

Westernowe tropy mieszają się w filmie Adamskiego z obrazami, które znamy z kina bałkańskiego, a nowoczesność – schludne osiedla, wypolerowane samochody, zbrodnia opłacona kartą kredytową – splata z dzikością i skrajnie konserwatywnym przywiązaniem do rodzinnych wartości. „Eastern” jest więc wielką metaforą współczesnej Polski: skłócone rody noszą nazwiska Kowalskich i Nowaków, właściwie nieistotne jest to, co stało się zarzewiem sporu, chodzi już tylko o walkę na wyniszczenie, choć prowadzoną w niby cywilizowany sposób. Adamski sugeruje jednak, że nie jesteśmy skazani na niekończącą się wojnę. Gdy wyrok pada na córkę jednej z rodzin – a wykonać go ma dziewczyna niewiele starsza od ofiary – między obiema dochodzi do porozumienia, przekraczającego plemienne podziały. Wspólnota doświadczeń dziewczyn (fenomenalnie zagranych przez Maję Pankiewicz i debiutującą Paulinę Krzyżańską) żyjących w patriarchalnym świecie twardych reguł okazuje się ważniejsza niż krew. „Eastern” dostrzega więc nadzieję w zmianie pokoleniowej i genderowej, choć unika przy tym łatwego happy endu.

Adamski fantastycznie bawi się konwencją, aranżując sceny niemal żywcem przeniesione z hollywoodzkich wzorców. Kamera Bartosza Nalazka pokazuje bohaterów w spalonych słońcem plenerach (także miejskich), a muzyka Huberta Zemlera odwołuje się bezpośrednio do westernowych wzorców. Wszystko zrealizowane z wielkim dystansem, ale jednocześnie opowiadanie bardzo serio: scena stypy po zabitym synu, gdy grany przez Marcina Czarnika ojciec intonuje przy stole żałobną pieśń jest prawdziwie przejmująca, a jednocześnie służy budowaniu filmowej mitologii. Swoją drogą, gdyby ten film powstał w Hollywood, ktoś już myślałby o sequelu lub przynajmniej innej opowieści rozgrywającej się w tych samych realiach. W końcu zemsta jest bardzo fotogeniczna, nawet jeśli jej scenerią nie jest miasto na prerii, lecz pozornie spokojne, ciche osiedle na przedmieściach.


JAKUB DEMIAŃCZUK, Koszalin

Źródło: Wprost