Coś dla tych, którzy już planują wakacje. „Pociąg do Tybetu” zabierze was w niezwykłą podróż

Coś dla tych, którzy już planują wakacje. „Pociąg do Tybetu” zabierze was w niezwykłą podróż

Mieszkańcy Tybetu, zdjęcie ilustracyjne
Mieszkańcy Tybetu, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay / hbieser
Pandemia koronawirusa pokrzyżowała szyki tym, którzy w ostatnich miesiącach planowali wyjazdy zagraniczne. Dla osób z niedosytem wojaży pojawiła się jednak pozycja, która chociaż w niewielkim stopniu zrekompensuje brak tego typu wrażeń. „Pociąg z Tybetu” Mai Wolny to książka dla osób marzących o przygodach, dalekich podróżach w nieznane i spotykaniu ludzi, którzy odsłaniają przed nami fascynujący skrawek świata.

„Z Warszawy do serca Tybetu. Dziesięć tysięcy kilometrów, dwa kontynenty, pięć przejść granicznych i osiem stref czasowych” – tak książkę „Pociąg do Tybetu” zapowiada wydawnictwo Mando. „W czasach, w których samoloty zabrały nam radość cierpliwego wędrowania, Maja Wolny dociera Koleją Transsyberyjską, Transmongolską i wreszcie Tybetańską na Dach Świata – do Lhasy. Podróż przez Syberię, bezkresne stepy Mongolii i zatłoczone Chiny to tygodnie trudnych, ale także niezwykłych doświadczeń w zmieniających się pociągach. Ostatni odcinek to nieporównywalna z niczym przygoda: szokująca dla organizmu jazda na wysokości ponad 5000 m n.p.m. Omdlenia, brak tchu – to tutaj coś normalnego” – czytamy dalej w opisie pozycji, która choć wydaje się lekturą stricte podróżniczą, jest bardzo osobistym dziennikiem z elementami reportażu.

Nie cel był najważniejszy

Autorka, która ma na swoim koncie powieści takie jak „Czarne liście”, „Powrót z Północy”, „Jasność” czy „Księgobójca”, pisała swoją najnowszą książkę w czasie, gdy na świecie szalała pandemia koronawirusa. Jak przyznała, jeszcze w styczniu była w New Delhi co oznacza, że udało jej się wrócić z podróży zanim wiele państw na długie tygodnie zamknęło swoje granice. „Mam nadzieję, że »Pociąg do Tybetu« sprawdzi się jako lektura podczas wojaży wyimaginowanych, jak i podczas tych prawdziwych, kiedy znów staną się możliwe” – pisze Wolny, która zaserwowała czytelnikom dziennik podróży obfitujący w dokładne opisy mijanych po drodze miejsc.

Wolny wspomniała, że niejako została mężatką dzięki Ryszardowi Kapuścińskiemu. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w swoim pisarstwie czerpie inspiracje z twórczości tego mistrza reportażu. „Pociąg z Tybetu” to nie tylko opisy mijanych podczas podróży miejsc, ale przede wszystkim ludzie, których spotykała autorka. Pisarka oddała głos tym bohaterom, ukazując przy okazji ich historie i wiarygodnie obrazując rzeczywistość, w jakiej przyszło im żyć.

instagram

„Pociąg z Tybetu” to nie tylko ludzie, których Wolny spotyka w czasie podróży. To również źródło wiedzy o odwiedzanych przez autorkę państwach, a oprócz rysu historycznego znajdziemy tam także cytaty innych autorów czy ciekawostki na temat życia współczesnego, religii i gastronomii. Chociaż celem wyjazdu autorki był Tybet, który ciągle przewijał się na kartach książki, to sama destynacja nie jest najważniejsza. „Wyruszając w daleką podróż, nie zawsze wiemy, dlaczego ciągnie nas akurat tam. Przeczuwamy, że odkryjemy coś cennego, coś, czego nam na naszej ziemi brakuje” – pisze Wolny, a lektura „Pociągu do Tybetu” wskazuje, że owym „cennym czymś” jest nie sam cel podróży, a jej przebieg oraz doświadczenia, które pisarka dzięki niej zdobyła.

Okładka książki „Pociąg do Tybetu”Czytaj też:
Te krwawe sceny nie dadzą wam zasnąć. Max Czornyj wrócił z nową powieścią

Źródło: WPROST.pl