Max Czornyj o genie zła, planach na przyszłość i nowej książce. „Pisanie to nieustanna podróż”

Max Czornyj o genie zła, planach na przyszłość i nowej książce. „Pisanie to nieustanna podróż”

Max Czornyj
Max CzornyjŹródło:Wydawnictwo Filia/Bartosz Pussak
Kojarzony jest głównie z kryminałami, które sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy. Max Czornyj nie ogranicza się jednak tylko do wspomnianego gatunku, z powodzeniem łącząc wątek historii II wojny światowej z zagadnieniami psychologicznymi. Taki zabieg można zauważyć w jego najnowszej książce, o której opowiedział w wywiadzie dla Wprost.pl.

Na rynku wydawniczym ukazała się właśnie „Córka nazisty”, w której Max Czornyj ukazał tragizm II wojny światowej oraz jej wpływ na współcześnie żyjących ludzi. W rozmowie z Wprost.pl pochodzący z Lublina autor kryminałów opowiedział o pracy nad powieścią, swoich inspiracjach oraz planach na przyszłość.

„Córka nazisty” to połączenie wątku II wojny światowej i wpływu, jaki odcisnęła na ludzi współcześnie żyjących. Skąd pomysł na taką tematykę?

Początkowo nie wiedziałem do jakiej kategorii będzie można zaliczyć „Córkę nazisty”. Nie tworzyłem wątku obyczajowego z premedytacją. Spodziewałem się, że w każdej chwili może on zboczyć ku kryminalnemu. Mimo to po kilkudziesięciu stronach zdałem sobie sprawę, że operuję na całkowicie odmiennych emocjach. Sednem stała się miłość, nadzieja, rozrachunki z własną i cudzą przeszłością. Pochłonęły mnie tak mocno, że zbędne okazało się meandrowanie między gatunkami. Z każdą kolejną stroną historie bohaterów ciekawiły mnie coraz bardziej i wręcz musiałem poznać ich losy. Oczywiście tragizm częściowego umiejscowienia akcji w obozie koncentracyjnym na Majdanku dodatkowo pobudzał napięcie.

Czy nie było to obciążające psychicznie zadanie po kryminałach, które w większym stopniu dotykają zdarzeń fikcyjnych?

Po tym jak napisałem opartego na faktach „Rzeźnika” powiedziałem, że prawda okazuje się bardziej przerażająca od makabrycznej fikcji. W trakcie pisania „Córki nazisty” tylko się w tym utwierdziłem. Choć historia II wojny światowej jest mi dobrze znana, weryfikując pewne fakty związane z obozem na Majdanku miałem dreszcze. W relacjach ocalałych tkwi niesamowity ładunek emocjonalny. Poza tym pamiętam go z opowieści dziadka i pradziada, którzy starali się wspomóc maszerujących w kolumnach więźniów. Fragmenty tych wspomnień przemyciłem do swojej książki. Dzięki temu przetrwają i zyskają nowych odbiorców. To dla mnie istotne.

Wspomniał Pan o opowieściach dziadka i pradziadka. Może to materiał na osobną książkę?

Wspomnienia przodków to na pewno temat wart pochylenia się i zgłębienia, choćby po to, aby nie został zapomniany. Nie ma niczego cenniejszego niż dbanie o spuściznę i dziedzictwo. To coś, co określa nas jako ludzi, i to ludzi pretendujących do miana cywilizowanych.

Jak przygotowywał się Pan do napisania tej książki? Chodzi mi o kwestię tła historycznego jak i wiedzę na temat Alzheimera.

Historia to moja ogromna pasja. Właściwie tkwię w niej każdego dnia, a współczesność jak najbardziej odsuwam na bok. Jeżeli nie piszę, zazwyczaj czytam książki dawnych autorów. Przy czym umowną cezurą dla „dawnych” jest właśnie II wojna światowa. W jej trakcie dokonała się druga po bolszewickiej rewolucja całkowicie wywracająca świat. Ale to temat na osobną rozmowę...

Co do Alzheimera oraz wątków terapeutycznych, korzystam z nieocenionej pomocy specjalistów. Poza tym są to tematy, które budzą moją wielką ciekawość. Alzheimer potrafi odmienić osobowość, a przy tym nakłonić do stawiania pytań. Kim tak naprawdę jesteśmy? Czy można w ogóle mówić o czyjejś osobowości? A przypomnę, że właśnie te pytania stawiali również niemieccy badacze, czy też pseudo-badacze w trakcie wojny.

Czyżbym wyczuwała fascynację psychologią?

Od zawsze. Psychika ludzka to temat na bardzo długą dysputę, więc lepiej zawczasu postawmy kropkę.

W jaki sposób kreował Pan bohaterów powieści? Czy wzorował się Pan postaciami historycznymi?

Nie pretendowałem do spisywania historii stricte biograficznej. Kanwa wydarzeń jest jednak rzecz jasna prawdziwa, a niektórzy bohaterowie są oparci na postaciach rzeczywistych. Całe tło musiało być jak najbardziej autentyczne. Zależało mi również na tym by fabuła ta mogła się wydarzyć. Dlatego recenzje historyków, którzy twierdzą, że dobrze oddałem klimat tamtych czasów i opisywanych miejsc – to dla mnie wielka pochwała..

Czy zabiegiem „wyjaśniającym” w końcówce nie ryzykował Pan przekreślenia idei całej książki?

Wyjaśnienie z ostatnich stron pozwoliło mi finalnie zrozumieć motywacje i działania bohaterów. Chciałem je poznać. Idea towarzysząca tej książce wbrew pozorom zostaje podkreślona, a hipoteza istnienia genu zła – potwierdzona. Nie zdradzając fabuły, musimy bowiem jedynie zaznaczyć, że istnienie tego genu to istotny wątek. To właśnie z nim wiążą się wspomniane już pytania. Kim my jesteśmy? Kim będą nasze dzieci? Czy zło jest dziedziczne? Stawiałem sobie te pytania razem z Gretą. I wraz z nią poznałem odpowiedź.

Ile trwało powstanie książki? Mam na myśli czas mierzony od researchu do oddania powieści w ręce korekty.

Ów research to całe lata, przez które nasiąkałem historią oraz opowieściami. Trudno stawiać konkretne cezury. Samo spisywanie trwało około trzech tygodni. Choć na początku nie wiedziałem dokąd zaprowadzi mnie fabuła, pozwoliłem dać się zaskoczyć bohaterom. Tak się stało. Dlatego przez kilkanaście godzin na dobę litera po literze gnałem do finału.

Skoro jesteśmy przy tematyce książek historycznych: Których autorów najbardziej Pan ceni?

Wolę autorów historycznych od książek historycznych. Niesamowitą przyjemność daje mi spojrzenie na świat miniony oczami osób, które go doświadczyły, stąd moja słabość do wszelakich memuarów – Kazimierza Chłędowskiego, Benvenuty Celliniego, Jana Potockiego... wymieniać można by bez końca.

Jakie plany na przyszłość? Coś w podobnym stylu jak „Córka nazisty” czy wraca Pan do kryminałów?

Wybieram trzecią opcję. Coś całkowicie nowego, co znów pobudzi nowe emocje u mnie oraz u czytelników. Co do tego pierwszego już o tym wiem, co do drugiego wierzę, że się stanie.

Kiedy możemy spodziewać się tego „całkowicie nowego”?

Historie kłębią się w mojej podświadomości, poza tym sam jestem ciekaw ich przebiegu, a to zaczyn by zacząć spisywać je natychmiast. Bez ustanku. Pisanie bowiem to nieustanna podróż po świecie wyobraźni. Bez żadnych ograniczeń i bez niebezpieczeństwa trafienia do kwarantanny.