Lider zespołu Pectus prowadzi restaurację. Żona zdradziła, czy otworzy ją mimo obostrzeń

Lider zespołu Pectus prowadzi restaurację. Żona zdradziła, czy otworzy ją mimo obostrzeń

Tomasz Szczepanik
Tomasz Szczepanik Źródło:Newspix.pl / Stanisław Krzywy
Już od 18 stycznia część restauracji wznowi działalność stacjonarną, co będzie naruszeniem obowiązujących obostrzeń. Głos na temat buntu właścicieli lokali zabrała żona lidera Pectus, która razem z mężem prowadzi restaurację w Warszawie.

Tomasz Szczepanik jest liderem grupy Pectus, która na polskiej scenie muzycznej funkcjonuje od 15 lat. Muzyk nie ogranicza się jednak tylko do działalności artystycznej, a w lutym 2020 roku otworzył razem z żoną restaurację na warszawskim Powiślu. W rozmowie z Plotkiem Monika Paprocka-Szczepanik zdradziła, czy para przyłączy się do buntu przedsiębiorców i 18 stycznia otworzy restaurację dla gości.

Lider Pectus ma restaurację. Nie będzie jej jednak otwierał

Jak wyjaśniła Paprocka-Szczepanik, razem z mężem znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ lokalom otwartym po listopadzie 2019 roku nie przysługują żadne ulgi. Tacy przedsiębiorcy nie wykazują zarobków rok do roku, przez co państwo nie przyznaje im wsparcia. – Nie mieliśmy nawet szansy, aby chociaż w części odpracować włożone w lokal pieniądze, a teraz znów odbiera nam się możliwość pracowania – dodała.

Branża koncertowa również jest zamrożona, przez co muzyk nie jest w stanie zapracować na czynsz czy pensje dla pracowników zatrudnionych w restauracji. Mimo to małżeństwo nie zamierza pójść w ślad zbuntowanych przedsiębiorców i otworzyć lokal. – To, że restauratorzy otwierają swoje knajpy, moim zdaniem – na niewiele się zda. Wiele osób jest zastraszonych i będzie bało się przyjść na obiad do restauracji – stwierdziła Paprocka-Szczepanik.

Żona artysty podkreśliła, że jej i męża nie stać na płacenie ewentualnych kar nałożonych za ewentualne otworzenie restauracji mimo obostrzeń. Jej zdaniem właścicieli podejmujących taką decyzję czeka batalia sądowa, by odzyskać pieniądze pobrane przez państwo. – Uważam, że to jest desperacki krok, ale może w grupie siła. Może to zwróci uwagę na to, że jesteśmy grupą przedsiębiorców, którym odcięło się możliwość funkcjonowania – stwierdziła.

Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz mówił o „kociokwiku” władzy. Wspomniał też o „obłędzie”

Źródło: Plotek