Netflix pokazał pierwszy zwiastun „Blonde”. Ana de Armas jako Marilyn Monroe

Netflix pokazał pierwszy zwiastun „Blonde”. Ana de Armas jako Marilyn Monroe

Marilyn Monroe
Marilyn Monroe Źródło:Newspix.pl / Frank Worth
Rok 2022 przyniesie fanom kinematografii dwa filmy poświęcone największym ikonom amerykańskiej popkultury. Już niedługo w kinach zadebiutuje „Elvis” z Austinem Butlerem w roli głównej. Tymczasem, Netflix pochwalił się pierwszym zwiastunem „Blonde” z Aną de Armas, czyli obrazu poświęconego tragicznej historii Marilyn Monroe. Film o najsłynniejszej blondynce świata przeznaczony będzie wyłącznie dla widzów dorosłych.

W 1950 roku w filmie „Wszystko o Ewie” młodziutka, nieznana jeszcze szerszej publiczności Marilyn Monroe dostała niewielką rolę, zabiegającej o uwagę producentów filmowych, aktorki. Choć jej postać nie miała dla filmu niemal żadnego znaczenia, to kiedy zjawiła się na ekranie w białej sukni wieczorowej, cała uwaga widzów skupiła się wyłącznie na niej. W jednej ze scen Marilyn wypowiada słowa „nie chcę stwarzać kłopotów, chcę się tylko napić”, które po latach brzmią jak smutne proroctwo.

Ana de Armas jako Marilyn Monroe

Film Netflixa jeszcze na etapie produkcji wzbudzał ogromne kontrowersje. Wystarczy wspomnieć, że „Blonde” to adaptacja książki Joyce Carol Oates o tym samym tytule. Autorka przedstawiła w niej historię Marilyn Monroe bez cukierkowego hollywoodzkiego filtra, opisując historię kobiety, która przez większość życia borykała się z poważnymi problemami psychicznymi i nałogami. To również opowieść o zdominowanym przez toksycznych mężczyzn show-biznesie, w którym dla zysku traktuje się ludzi jak przedmioty. Wygląda na to, że twórcy filmu postanowili opowiedzieć tragiczną historię Monroe w sposób bezkompromisowy, bo produkcja dostała najwyższą przewidzianą przez Motion Pictures Association kategorię wiekową NC-17, co oznacza, że oglądać ją będą mogły wyłącznie osoby dorosłe.

Zaskoczenie widzów wzbudziła również decyzja dotycząca obsadzenia głównej roli w filmie Andrew Dominika. W Marilyn Monroe wcieliła się bowiem urodzona na Kubie Ana de Armas. Choć aktorka pokazała niezwykle szeroki wachlarz możliwości grając zarówno w dystopijnym „Blade Runner 2049”, komicznym „Na noże” i przepełnionym akcją „Nie czas umierać”, to jej latynoski akcent i ciemne włosy dla wielu były nie do zaakceptowania.

O tym, czy twórcom filmu udało się przekonująco opowiedzieć historię jednej z najważniejszych postaci w historii popkultury i czy Ana de Armas poradziła sobie z legendą Marilyn Monroe przekonamy się już 23 września.

Dariusz Jabłoński o ukraińskich dokumentalistach: To są też świadkowie tych morderstw i zbrodni wojennych