– Ciągle pamiętam tę noc z niedzieli na poniedziałek. Spałam, kiedy o 2.30 zadzwonił telefon. Odebrał mąż. Zdążył powiedzieć tylko: „Tak, słucham”, gdy usiadłam raptownie na łóżku i zapytałam: „Tata nie żyje?” Nie wiem, skąd to wiedziałam. – wspominała w wywiadzie dla „Vivy!” Joanna, córka Marka Kotańskiego. Feralnego dnia jej ojciec jechał autem przez Nowy Dwór Mazowiecki. Nagle na jezdnię wszedł pijany mężczyzna. Kotański chciał go ominąć, jednak wpadł w poślizg. Uderzył w drzewo i poniósł śmierć.
Monar. Największe dzieło Marka Kotańskiego
W kraju Kotański był znany jako „Anioł wyklętych” – opiekun bezdomnych i ostatnia nadzieja narkomanów. Pierwszy Monar, jako ruch społeczny założył w 1978 r. i przekształcił w oficjalne stowarzyszenie od 1981. Miejsce zajmuje się pomocą osobom uzależnionym, chorym, bezdomnym. Wyznacza nowe kierunki w przeciwdziałaniu najbardziej palącym problemom społecznym. Co istotne, Kotański zaczął pracować metodą społeczności terapeutycznej wzorowanej na doświadczeniach Synanonu – założonej przez Charlesa Dedericha pierwszej w świecie organizacji stawiającej sobie za cel leczenie narkomanów właśnie tą metodą. Efekty okazały się dużo lepsze niż się spodziewano. Obecnie działa już ponad 157 ośrodków Monaru.
W 1993 założył Markot – Ruch Wychodzenia z Bezdomności. Obejmował on 100 ośrodków dla bezdomnych, samotnych matek z dziećmi, osób niepełnosprawnych, terminalnie chorych. Rozwinął również system pomocy dla osób opuszczających więzienia, działający od 1994. Osoby zgłaszające się do ośrodków Kotańskiego odzyskiwały nowe życie – kończyli terapie, kursy zawodowe, znajdowali pracę. Charyzmatyczny społecznik za wszelką cenę chciał wyrwać ludzi ze szponów nałogu i dawać szansę na zmianę trudnej sytuacji życiowej.
Od 2002 corocznie organizowane były koncerty charytatywne „Dzień Kotana – Daj siebie innym”, poświęcone jego pamięci. Marek Kotański otrzymał również Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski w 1996 roku, oraz pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Grób Marka Kotańskiego znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
facebookCzytaj też:
Piłka uliczna dla bezdomnych i narkomanów. „Sami musimy mieć do siebie zaufanie”