Porno dla gospodyń domowych

Porno dla gospodyń domowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Okładka książki „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (ze strony wyd. Sonia Draga)
„Kobiety na jej punkcie szaleją. Powieść sprzedaje się w tempie egzemplarza na minutę!”, tak reklamowany jest w Polsce słynny pornobestseller „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, który wkracza na polski rynek 5 września. Ostra erotyka czy tylko sprawny marketing, na który dały się nabrać gospodynie domowe? - zastanawiają się Gaja Grzegorzewska i Bartosz Janiszewski w tygodniku "Wprost"
– Będę się z tobą kochać teraz [...]. Gdy zdejmuje bokserki, jego erekcja wyskakuje na wolność. Rany Julek...
[…] Klęczy, zakładając prezerwatywę na potężnych rozmiarów męskość [...]. T

o próbka tej pornoliteratury rodem z Harlequina. Bo też tego rodzaju opisy do złudzenia przypominają „Niebezpiecznego typa” z serii „Desire”. Harlequina. Bohaterowie obu opowieści doświadczają podczas aktu seksualnego różnych objawów psychosomatycznych: co chwila drżą z podniecenia, przyciskają dłonie do ust, tłumią jęk pożądania, przygryzają wargi. Mężczyźni wdzierają się do ogrodów rozkoszy zdecydowanymi pchnięciami, kobiety oddają się w pełni i zatracają całkowicie.

Na powieść, w której  Grey edukuje seksualnie młodziutką studentkę literatury Anastazję, jest tak wielu chętnych, że trzeba było zorganizować zapisy na książkę. – Nie mogę mówić o konkretnych liczbach, ale zapewniam, że zainteresowanie jest bezprecedensowe – mówi Agnieszka Jedlińska z wydawnictwa Sonia Draga, która wydaje książkę w Polsce.

Jak powstał ten fenomen światowej pornoliteratury? Natchnieniem dla autorki, Eriki James był głośny film o wampirach „Zmierzch”, którym zafascynowana Erika po wyjściu z kina kupiła wszystkie tomy sagi. Następnie zasiadła do komputera i napisała własną wersję przygód bohaterów, tylko znacznie pikantniejszą. Przed przystąpieniem do pisania przeprowadziła wraz z mężem wiele interesujących eksperymentów seksualnych, co w równej mierze jak efekt badań uczyniło z niej bohaterkę milionów gospodyń domowych.

Więcej w najnowszym tygodniku „Wprost”