Twórca "Obywatela Kane'a" przejechał się po Hitchcocku i Chaplinie

Twórca "Obywatela Kane'a" przejechał się po Hitchcocku i Chaplinie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Orson Welles był bardzo krytyczny wobec gwiazd Hollywoodu (fot. Carl Van Vechten [Public domain], via Wikimedia Commons) 
Niewielu osobom z hollywoodzkiego środowiska udało się uniknąć krytyki Orsona Wellesa, twórcy filmowego klasyka "Obywatela Kane'a". W niepublikowanych dotąd wywiadach, które nagrywał jego przyjaciel Henry Jagloz, skrytykował wielkie hollywoodzkie nazwiska, w tym Alfreda Hitchcocka, Charliego Chaplina i Richarda Burtona, co zapewne zszokuje hollywoodzkie środowisko.
Twórca "Obywatela Kane'a" nagrywał od roku 1983 r. prywatne rozmowy z przyjacielem Henrym Jaglomem, które miały zostać wykorzystane w jego planowanej autobiografii. Jednak Welles niespodziewanie zmarł w 1985 r., a taśmy przeleżały do dziś w garażu Jagloma. Teraz zamierza je on opublikować. 16 lipca mają się ukazać w materiale "My Lunches with Orson". Do prasy przedostały się fragmenty kontrowersyjnych wywiadów.

Na celowniku Wellesa znaleźli się m.in. Laurence Olivier, którego uważał za "głupiego", Spencer Tracy ("facet pełen nienawiści"), Charlie Chaplin ("arogancki"), Jennifer Jones ("beznadziejna") i James Stewart ("słaby aktor"). Reżyser ocenił także, że Joan Fontaine grała "dwoma wyrazami twarzy", Norma Shearer była "jedną z najmniej utalentowanych kobiet, jakie widziało kino", a na Bette Davis w ogóle nie mógł patrzeć, więc "najlepiej, żeby nigdzie nie grała".

Welles nie był także fanem Alfreda Hitchocka. - Nigdy nie rozumiałem jego kultu - tłumaczył filmowiec. - Szczególnie obsesji na punkcie jego późnych filmów... Bije z nich egotyzm i lenistwo. Widziałem niedawno jego "Okno na podwórze", to jeden z najgorszych filmów jakie dane było mi obejrzeć. Historia o podglądactwie opowiedziana bez wyczucia.

W rozmowach pada m.in. nazwisko Richarda Burtona. - Ten facet miał ogromny talent, ale po tym ślubie (z Liz Tylor) stał się po prostu mężem znanej celebrytki, pośmiewiskiem - stwierdził Welles. - Pewnego dnia podszedł do mojego stolika w restauracji i powiedział: "Elizabeth Taylor jest ze mną, bardzo chce cię poznać. Czy mogę ją przyprowadzić?", na co ja odparłem: "Nie. Jak widzisz, właśnie jem".

Znalazło się też jednak kilka osób, które Welles chwalił i cenił, m.in. Joseph Cotten ("genialny") i John Wayne ("człowiek o nienagannych manierach"). Reżyser lubił też Marilyn Monroe, z którą spotykał się prywatnie zanim stała się gwiazdą. - Zabierałem ją na imprezy branżowe, bo chciałem pomóc jej w karierze - wspominał Welles. - Przedstawiłem ją producentowi Darrylowi F. Zanuckowi, ale on oznajmił, że takich aktoreczek mają na pęczki. Nikt nawet na nią nie spojrzał.

Orson Welles zmarł w wieku 70 lat. Przyczyną śmierci był zawał serca.

em, megafon.pl