Obojętny dramat

Obojętny dramat

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Cała zima bez ognia" jest jak Szwajcaria - wszystko w tym filmie nakręcono na najwyższym poziomie, ale nie ma tam nic, co przykułoby uwagę na dłużej niż pięć minut.
Ten film, wyreżyserowany przez Polaka Grzegorza (Grega) Zglińskiego, jest smutną, poruszającą opowieścią o tym jak życie potrafi być trudne. Począwszy od przygnębiającego tytułu, poprzez scenerię, w jakiej rozgrywa się fabuła (cała produkcja utrzymana jest w szarych, brudnych barwach), po grę aktorów, którzy prawie w ogóle się nie uśmiechają, całość składa się na obraz pokazujący życie od jego najgorszej strony: zdominowanej przez strach, rozpacz, zawód. Bruzdy na twarzach głównych bohaterów wyraźnie pokazują, że nie mają lekko, a brak błysku w oczach to najlepszy dowód na to, że nie spodziewają się poprawy własnego losu.

Dramat dwójki rodziców rozpaczających po utracie dziecka połączony z tragedią uchodźców z Bałkanów starających sobie ułożyć życie w nowej ojczyźnie - taki film mógłby wgniatać w fotel i sprawiać, że widzowie przez kilka minut po projekcji nie byliby w stanie wyjść z kina. Taką reakcję wywoływała chociażby ostatnia produkcja Nanniego Morettiego "Pokój syna", słusznie nagrodzona Złotą Palmą w Cannes. W przeciwieństwie do filmu Włocha "Cała zima bez ognia" jest jednak filmem całkowicie obojętnym. Reżyserowi, mimo że spiętrzył w filmie stos tragedii i nieszczęśliwych wypadków, nie udało się wzbudzić poczucia współczucia dla bohaterów. A raczej wzbudził - ale to uczucie jest tak letnie, że ulatuje z głowy tuż po zakończeniu projekcji. Zupełnie jak Szwajcaria - jej krajobrazy i styl życia budzą zachwyt, o którym jednak zapomina się chwilę później. Dlatego właśnie podana informacja, że Szwajcaria chce wysunąć ten film jako swojego kandydata w wyścigu do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego nie dziwi. I kraj i film pasują do siebie.

Agaton Koziński

"Cała zima bez ognia" ("Tout un hiver sans feu"), reż. Greg Zgliński, Belgia/Polska/Szwajcaria, 2004