Błysk geniuszu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Meryl Streep wielką aktorką jest. W "Sercu nie sługa" pokazuje, że nawet z roli w przeciętnym filmie można uczynić kinową perełkę.
Świetny pomysł wyjściowy tego filmu to jednocześnie jego największa zaleta. Początkujący reżyser i scenarzysta Ben Younger (to dopiero jego drugi film) bardzo umiejętnie pomieszał najnowsze trendy społeczne z tradycją i poprzez zderzenie starego z nowym skutecznie uzyskał efekt komiczny. Mamy więc żydowską rodzinę bardzo przywiązaną do swych rytuałów oraz typową współczesną kobietę, która realizuje się w życiu zawodowym, a nie małżeńskim. Pomiędzy tymi dwoma światami krąży Lisa (gra ją Meryl Streep), która stara się łączyć ogień z wodą, czyli rolę starodmodnej matrony i nowoczesnej psychoterapeutki.

Właśnie za to ciągłe balansowanie po cienkiej linie należą się Streep duże oklaski. Jako matka potrafi być bardzo stanowcza kategorycznie żądając od swego syna zachowań zgodnych z tradycją. Będąc psychoterapeutką świetnie umie wyczuć odczucia swej nowoczesnej pacjentki Rafi (w tej roli Uma Thurman). Streep cały czas przypomina, że główną rolę gra właśnie ona, nikt inny. Ta aktorka osiągnęła mistrzostwo we wcielaniu się w kolejne role, a jednocześnie akcentowaniu własnej silnej osobowości. Jej niepowtarzalny styl gry aktorskiej, ekspresyjny i dynamiczny, ale jednocześnie pełen rezerwy i dystansu sprawia, że właściwie każde jej pojawienie się na ekranie to uczta dla widza. Taka jest siła wybitnych aktorów - na własnych plecach potrafią pociągnąć nawet średni film. I choćby dlatego warto wybrać się na "Serce nie sługa".

Agaton Koziński

"Serce nie sługa" ("Prime"), reż. Ben Younger, USA, 2005