Jak dotrzeć do San Escobar? „Tramwajem” - odpowiada minister. Później narzeka na infantylną politykę

Jak dotrzeć do San Escobar? „Tramwajem” - odpowiada minister. Później narzeka na infantylną politykę

Witold Waszczykowski
Witold Waszczykowski Źródło:Wikipedia / MSZ/Karolina Siemion-Bielska
Tramwajem i bez wizy – tak zdaniem polskiego ministra Witolda Waszczykowskiego dotrzemy na San Escobar. O nieistniejącym państwie po raz kolejny wypowiadał się na antenie RMF FM.

Słynący z kontrowersyjnych wypowiedzi i licznych wpadek szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski od kilku dni nie może uniknąć odpowiedzi na pytania o San Escobar. Nieprzejednany wróg rowerzystów i wegetarian próbuje sytuację z nieistniejącym państwem obrócić w lekki żart. Jak widać jednak po ostatnich wywiadach polityka, sam ma już dosyć zamieszania wokół wstydliwego przejęzyczenia. – To jest taka infantylizacja polityki, przecież walczymy o bardzo ważną pozycję w świecie – mówił w piątek w radiu RMF FM. – Wstrząsające, że z bzdury można zrobić taką dyskusję. To jest żałosne, to odbieganie od ważnych spraw – komentował z kolei w czwartek w rozmowie z Wirtualną Polską.

Śmiech jak norka

Z drugiej strony, choć minister przyznaje, że „szum wokół jego osoby przez »San Escobar« jest nieco przesadzony”, to przyznaje, iż sam „uśmiał się jak norka”. Także w piątkowej rozmowie z RMF FM pozwolił sobie na kilka żartów z tej okazji. – Wczoraj na przyjęciu u prezydenta z posłami PiS zakładaliśmy, że trzeba stworzyć grupę parlamentarną polską-escobarską – mówił. Oznajmił, że do tego kraju Polacy mogą wjeżdżać bez wizy. Na pytanie dziennikarza o to, jak tam dotrzeć, odparł: „tramwajem”. – No śmieszy, jak można z lapsusu językowego stworzyć taką piramidę bzdur, która się przetacza przez Twittera – dodał jeszcze.

twitter

„A co, ja mam być nudny?”

Witold Waszczykowski już wcześniej dał się poznać jako autor głośnych wypowiedzi. Fala krytyki spłynęła na niego, kiedy na wielotysięczne protesty polskich kobiet odpowiedział słowami: „No niech się bawią”. Kontrowersje wzbudził także, nazywając szefa Parlamentu Europejskiego „słabo wykształconym lewakiem”, a byłego już prezesa Trybunału Konstytucyjnego „ajatollahem”. Powagi swojego urzędu nie potwierdzał też, sugerując amerykańskim senatorom sprzyjanie „ludziom źle życzącym Polsce”, czy mówiąc w wywiadzie o „murzyńskości” tuż po wizycie w Stanach Zjednoczonych. Jako jeden z jego największych błędów wskazywane było zaproszenie do Polski Komisji Weneckiej.

Szef MSZ nie traci jednak rezonu i na pytania dziennikarzy o swoje kontrowersyjne wypowiedzi ma prostą odpowiedź. – A co, ja mam być nudny jak paru przede mną? Co po nich pozostało? – odpowiadał w wywiadzie z „Gazetą Wyborczą”. W tym jednym ma rację. Dzięki San Escobar z pewnością zostanie zapamiętany na długo.

Czytaj też:
Waszczykowski o San Escobar: To odbieganie od ważnych spraw, ale uśmiałem się jak norka

Źródło: RMF FM, Wprost.pl