Jak skoczkowie świętowali sukces? Małysz, Stoch i Żyła uchylili rąbka tajemnicy

Jak skoczkowie świętowali sukces? Małysz, Stoch i Żyła uchylili rąbka tajemnicy

Mistrzowie Świata w skokach narciarskich: Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła
Mistrzowie Świata w skokach narciarskich: Kamil Stoch, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Piotr Żyła Źródło: Newspix.pl / TOMASZ MARKOWSKI
Wczorajszy historyczny tryumf polskich skoczków sprawił, że w wielu domach wieczór upłynął pod znakiem świętowania. Czy sami zawodnicy też mogli sobie na nie pozwolić? Adam Małysz i członkowie złotej ekipy uchylili rąbka tajemnicy.

W sobotę Polacy w składzie: Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Kamil Stoch, zostali mistrzami świata w konkursie drużynowym podczas rywalizacji w Lahti. Polacy uzyskali łącznie 1104,2 punktu. Biało-Czerwoni wyprzedzili drugą w konkursie Norwegię o ponad 25 punktów. Drudzy w klasyfikacji drużynowej Norwegowie zebrali 1078,5 pkt., a trzeci Austriacy – 1068,9 pkt.

– Mistrzostwa były dla mnie huśtawką nastrojów. W każdy skok włożyłem jednak całego siebie – komentował Kamil Stoch dzień po historycznym tryumfie. Jak przyznał, głos stracił już przed ceremonią medalową. Podkreślił, że zawodnicy zdają sobie sprawę jednak, że czekają ich kolejne konkursy, wiec „nie mogą pójść na całość i świętować cały tydzień”.

Nieco bardziej otwarty był Piotr Żyła, brązowy medalista w zawodach indywidualnych na dużej skoczni, który przyznał, że „jakieś piwko się wypiło, czy kilka”.

twitter

Już po powrocie do Polski, na Lotnisku Chopina w Warszawie, tryumfy Polaków komentował Adam Małysz. Dyrektor kadry przyznał, że liczył na sukces i wypowiedział się także na temat świętowania, choć – jak przyznał – nie było ono długie. – Wypiliśmy po 2-3 piwka. Jeszcze na spokojnie, w telewizji oglądaliśmy skoki, żeby zobaczyć jak to wyglądało – mówił Małysz. Poinformował też, że w kolejnych dniach skoczków czeka krótka regeneracja, a następnie wyjazd na zawody. Zawodnicy nie spotkali się na lotnisku z kibicami – tak postanowił trener.

Źródło: TVP Sport, TVN24