Obiecała seks oralny milionom Włochów. Musiała przerwać akcję z powodu pogryzienia

Obiecała seks oralny milionom Włochów. Musiała przerwać akcję z powodu pogryzienia

Paola Saulino dowiodła już, że nie zamierza robić z gęby cholewy i sumiennie spełniała swoją obietnicę sprzed włoskiego referendum konstytucyjnego. Przez najbliższe miesiące będzie musiała jednak zachować wstrzemięźliwość z powodów od siebie niezależnych. Całą sytuację wyjaśniała w wywiadzie dla „The Sun”.

Galeria:
Paola Saulino pogryziona przez psa

Włoska modelka i aktorka filmów dla dorosłych znalazła się na ustach całych Włoch w 2016 roku, kiedy to obiecała seks oralny każdemu, kto zagłosuje na „nie” w tamtejszym referendum konstytucyjnym. Ówczesny premier Matteo Renzi próbował przyznać sobie większe kompetencje, a wrażliwa na sprawy kraju Paola Saulino nie mogła się z tym pogodzić. Po odrzuceniu zmian w konstytucji i dymisji przegranego Renziego aktorka porno podtrzymała swoje zapowiedzi i rozpoczęła rajd po kraju pod nazwą „Pompa Tour”.

Niestety dla włoskich fanów talentu aktorki, Saulino musiała przerwać swoją działalność. Wszystko przez wypadek, do którego doszło 28 października podczas imprezy halloweenowej u jej znajomego. Celebrytkę pogryzł wówczas pies, raniąc jej nos i policzek. W wywiadzie dla bulwarówki „The Sun” Włoszka zapewniała, że to nie koniec „Pompa Tour”, jednak lekarz nakazał jej 6-miesięczny okres rehabilitacji i oszczędzania twarzy.

– Doktor zalecił mi unikanie dużych ruchów ustami przez kilka najbliższych miesięcy. Ograniczenie aktywności fizycznej mojej twarzy pomoże jej się lepiej leczyć i przyspieszy gojenie rany po wewnętrznej stronie policzka – wyjaśniała. – „Pompa Tour” będzie trwał dalej. Chcę przez to powiedzieć, że jest to właściwie mój styl życia. To mój sposób na bycie wolną – dodawała.

Zdecydowane „nie”

Przeciwko zmianom we włoskiej konstytucji w grudniu 2016 roku zagłosowało od 57 do 61 procent wyborców, a poparło je 39-43 proc. Frekwencja wyniosła 70 proc. Zmiany w konstytucji zaproponowane przez ekipę rządzącą sprowadzać miały się do zmiany układu sił w parlamencie. Z obecnej równowagi Izby Deputowanych i Senatu, zniknęłaby siła izby wyższej, w której zasiada 300 wybieranych senatorów. Proponowane prawo zakładało zmniejszenie liczby członków izby wyższej do 100 (95 wybieranych przez regiony, 5 wskazywanych przez prezydenta) z zastrzeżeniem, że wszyscy byli prezydenci otrzymywaliby dożywotnio tytuł i funkcję senatora.

Zmiana, w połączeniu z nową ordynacją wyborczą, pozwalałaby partii, która w wyborach zdobędzie 40 proc. głosów, sprawować samodzielne rządy. Byłby to odpowiedź na trapiący Włochy problem niestabilności politycznej – w minionych 68 latach, rząd zmieniał się 63 razy. Senatorowie wskazywani przez prezydenta pełniliby swoje funkcje przez 7 lat, natomiast wybierani przez samorządy kończyliby urzędowanie wraz z końcem kadencji władz, które ich wybrały. Ponadto, Senat może stracić prawo do przegłosowywania decyzji Izby Deputowanych. Nawet gdyby do takiej sytuacji doszło, izba niższa miałaby prawo do uchylenia decyzji w głosowaniu.

Referendum i rezygnacja

Podczas konferencji, która odbyła się po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania nad zmianą konstytucji, premier poinformował, że rezygnuje z pełnienia urzędu, a także wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę w referendum. Już wcześniej szef rządu zapowiadał, że podejmie takie kroki, jeżeli Włosi zdecydują się zagłosować na „nie”.

Renzi podjął decyzję o rezygnacji ze stanowisko pomimo apelu prezydenta Włoch Sergio Mattarelli. Prezydent nie prosił Renziego o odwołanie danego przed referendum słowa, a jedynie o wstrzymanie się z rezygnacją na kilka dni. Mattarella tłumaczył, że Renzi powinien zostać na fotelu premiera przynajmniej do momentu, aż włoski parlament zaakceptuje budżet na 2017 rok.

Źródło: The Sun, Instagram, Wprost.pl