Majka Jeżowska o LGBT, seksie i o tym, że chciała być świętą

Majka Jeżowska o LGBT, seksie i o tym, że chciała być świętą

Majka Jeżowska
Majka Jeżowska Źródło: Newspix.pl / Tomasz Lazar
– Nie wierzę, że ktoś, kto słuchał moich piosenek, ale tak naprawdę słuchał, kto był moim prawdziwym fanem, komu rodzice tłumaczyli znaczenie śpiewanych przeze mnie słów, dziś jest obojętny na to, co się dzieje. Albo mógł wyrosnąć na ksenofoba, czy homofoba – mówi w rozmowie z Wprost Majka Jeżowska, piosenkarka.

Po latach funkcjonowania na bocznym torze polskiej sceny muzycznej, czy show biznesu w ogóle, Majka Jeżowska znów stała się bohaterką masowej wyobraźni. Stało się tak z dwóch powodów: po pierwsze artystka latem wzięła udział w Pol’and’rock Festival w Kostrzynie i okazało się, że przeboje sprzed kilku dekad rozpaliły stutysięczną publiczność. A po drugie, płynący w czasie jej koncertu ze sceny przekaz był jednoznaczny: Jeżowska wsparła środowiska LGBT. Kilka miesięcy po festiwalu, w październiku, piosenkarka postanowiła dać kolejną lekcję tolerancji, tym razem włączając się do akcji Kampanii Przeciw Homofobii, czyli „Tęczowego piątku”, która jest festiwalem wsparcia dla młodzieży LGBT, która spotyka się z niechęcią, a czasem wręcz rówieśniczą agresją.

Majka Jeżowska pytana, po co jej to angażowanie się, zabieranie głosu w sprawach, które budzą tyle emocji, odpowiedziała: Jako dziecko tak bardzo przeżywałam religijność, historie świętych, że pewnego razu, klęcząc cały dzień przed wiszącym u nas w domu obrazem Matki Boskiej, pomyślałam, że po wielu godzinach takiego klęczenia zaświeci się nade mną aureola. Opowiadam o tym, bo mój tato był głęboko wierzący, jego brat był księdzem. Całe liceum spędziłam śpiewając w kościele. W duchu chrześcijańskim byłam wychowywana tak, że wszyscy jesteśmy braćmi, równymi sobie, że mamy szanować bliźniego swego jak siebie samego. Dziś nie jestem przeciw religii, czy księżom, jestem przeciw homofobii. Przeciwko zapładnianiu małych umysłów na lekcjach religii jakimiś bzdurami. 12-letnia córka moich znajomych ostatnio musiała zareagować na słowa katechetki, która uczyła, że homoseksualizm jest grzechem śmiertelnym i chorobą zakaźną. Tyle, że córka moich znajomych dzięki rodzicom akurat wie, że to nie prawda. A pytanie, po co mi to całe zaangażowanie, trzeba było mi zadać wiele lat temu, kiedy zaczęłam być świadoma tego, że ludzie mnie słuchają. Albo chociaż słuchają moich piosenek.

Misja piosenkarki

– Zawsze czułam się odpowiedzialna za to, by moje koncerty pełniły również rolę edukacyjną, by coś w głowach moich słuchaczy zostawało. Od mojego debiutu minęło 40 lat i od tych czterech dekad cały czas uczę tolerancji i otwartości. W moich piosenkach nie ma nawoływania do nienawiści, jest odwrotnie: pokazuję, że dzieciństwo jest kolorowe, a dzieci są otwarte na świat – dodała.

Artystka wyraziła też żal, że „młode gwiazdy, które zyskały popularność w mediach społecznościowych, wymyślonej rzeczywistości opartej na lajkach, nie angażują się w nic, wrzucają swoje zdjęcia ze ścianek, albo reklamy produktów”. – I te osoby wydają się bardziej wiarygodne, choć tak naprawdę nie wiemy, co mają w głowach, nie znamy ich poglądów. Czyli mamy sytuację, w której młodzi ludzie utożsamiają się z idolami, bo ci są ładni i bogaci. Tymczasem to właśnie ci idole, piosenkarze i aktorki, które dziś śpiewają dla małolatów głównie o miłości, powinni się angażować, bo ich działania mogłyby nieść za sobą duże zmiany w myśleniu – podkreślała dodając, że ona sama, kiedy było trzeba, bo np. przeczytała artykuł o tym, że dzieci bardzo okrutnie obeszły się z kociętami na jakimś osiedlu na Śląsku, od razu chciała o tym opowiedzieć za pomocą piosenki. – Nie miałam takiej, więc dzwoniłam do znajomych, zachęcałam do współpracy, zamawiałam utwór na „temat” szacunku do zwierząt. Zresztą zamówiłam też piosenkę „Moja planeta” ze słowami „SOS – to Ziemia woła ludzi”... – przypomniała.

„Nigdy nie byłam koniunkturalistką”

Jeżowska przyznała, że jej udział a akcji KPH nie wszystkim się spodobał. Usłyszała m.in., że jest koniunkturalistką. – Usłyszałam to od kobiety, która sama kiedyś występowała na scenie, jest mamą znanego wokalisty. To mnie najbardziej dziwi, że ktoś, kto zna mnie od lat, może mnie posądzić o koniunkturalizm. Moja familijna twórczość nigdy nie była koniunkturalna. Wręcz odwrotnie, traktowana trochę pobłażliwie, niepoważnie. To, co robię, nie jest modne, obrywa mi się za to, to żaden koniunkturalizm. Kilka minut temu dzwonił mój manager i mówił, że jedna ze szkół, w której miałam wystąpić chyba się wycofuje z tego pomysłu – dodała.

„Kobiety nie znają swojego ciała”

W rozmowie z Wprost Majka Jeżowska odniosła się także do budzącej sporo kontrowersji jej instagramowej działalności w ramach której pokazuje np. zdjęcia w bikini oraz wywiadów, w których otwarcie mówi o seksie dojrzałych.

– Jak mnie pytają, czy lubię seks, to odpowiadam, że lubię. To żadna misja. Seks jest nam potrzebny do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu, w każdym wieku! Nie wiem dlaczego dojrzała kobieta nie może o tym mówić otwarcie? Dlaczego uważamy ten temat za kontrowersyjny? – pytała.

– Podziwiam Anję Rubik, że zrobiła książkę o edukacji seksualnej, bo małolaty uprawiają seks nic o nim nie wiedząc.

Moja mama nie rozmawiała ze mną o seksie, współżyciu. Nie zabrała mnie do ginekologa, pierwszy raz byłam u ginekologa w Związku Radzieckim podczas trasy koncertowej. Poszłam, bo podejrzewałam, że jestem w ciąży. Miałam 21 lat. Rozumie pani, jak to jest przepaść? Pewnie, że wolałabym, żeby mama mnie wprowadziła w ten świat, ale ona nie umiała, tak została wychowana. Nie powtarzajmy tych błędów. Jak słyszę, że seks jest zły, brudny, to łapię się za głowę. Jak może być zły, skoro z seksu rodzą się dzieci? A może złe jest to, że czerpiemy z niego przyjemność? Każdy lekarz seksuolog i nie tylko, powie, że nie powinniśmy rezygnować z seksu, nawet na emeryturze. I nie chodzi o to, że ma trwać kilka minut i zakończyć się aktem prokreacji.

Seks to dotyk, czułość, okazywanie pozytywnych emocji, akceptacja drugiego człowieka, bliskość i wielka radość odczuwania jej. Choć muszę przyznać, że Polacy 50+ nie znają pojęcia „czułość”. Ale tego też można się nauczyć. Czułości, nawet bez seksualnych podtekstów. Warto też mówić o tym, że kobiety nie znają swojego ciała. Po latach życia bez orgazmów idą do lekarza i się okazuje, że mogły coś z tym zrobić dużo wcześniej... – zauważyła.

„Będę syreną”

Piosenkarka pytana o zawodowe plany na przyszłość i o to, czy jakieś drzwi dzięki jej udziałowi choćby w festiwalu w Kostrzynie się otworzyły, odpowiedziała: – Zawodowo wiele się u mnie dzieje. Pol'and'rock zmienił wielu osobom myślenie o mnie, co zaowocowało np. propozycjami grania na juwenaliach. Dostałam też rolę w musicalu science-fiction, reżyserowanym przez Michała Walczaka, twórcę „Pożaru w burdelu”. Będę ostatnią syreną warszawską już 18 listopada w klubie Niebo, w 50-tą rocznicę premiery kultowej komedii Kondratiuka – „Hydrozagadki”.

Czytaj też:
Majka Jeżowska twierdzi, że była molestowana przez księdza. „Dobierał się do mnie”

Źródło: Wprost