Ta rzeźba ma szansę dołączyć do największych sław w swoim gatunku, tuż obok pokracznego popiersia Ronaldo, nieudanego posągu Salaha i popularnej kapliczki z Woli Korzeniowej pod Szydłowcem. Tym razem jednak nie ze względu na nieudolność artysty i niezamierzoną brzydotę. Na pierwszy rzut oka 6-metrowemu Jezuskowi niczego nie brakuje. Przy drugim trudno jednak pozbyć się wrażenia, że przedstawia ona kogoś innego, niemal równie rozpoznawalnego.
„Jesus, he knows me and he knows I'm right” – z pewnością podśpiewywał sobie rzeźbiarz, który w meksykańskim Chimalhuacán przygotowywał olbrzymi posąg. Stamtąd Dzieciątko Jezus zostało przetransportowane do kościoła La EpifanÍa del Señor w stanie Zacatecas. W rozmowie z Central European News autor przyznał, że dużo uwagi poświęcał na stworzenie rzeźby w odpowiednich wymiarach. Nie zauważył, żeby była ona do kogokolwiek podobna.
Tymczasem internauci nie mają wątpliwości – Phil Collins jak malowany, czy raczej wyrzeźbiony. „Postawcie przed nim parę bębnów i będziecie zadziwieni” – pisał jeden z użytkowników Twittera. „Poważnie wypuściłem herbatę nosem, śmiejąc się z tego” – pisała inna osoba. „Koniec jest bliski” – głosił kolejny z komentujących.
twittertwitterCzytaj też:
Viki Gabor pójdzie w ślady Roksany Węgiel? Polska może wygrać Eurowizję Junior drugi raz z rzędu