Odeta Moro poleca zabawy na czas kwarantanny

Odeta Moro poleca zabawy na czas kwarantanny

Odeta Moro
Odeta MoroŹródło:Newspix.pl / Aleksander Majdański
81 proc. dzieci chciałoby, by rodzice się z nimi więcej bawili - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie największego producenta klocków na świecie. W związku z pandemią koronawirusa czasu na zabawy mamy jakby więcej. Jak rodzinnie go wykorzystać i nie dać się przy tym zwariować? - Nawet niewielki balkon może stać się placem zabaw. Wystarczy do kartonu nasypać zamówionego przez internet piasku, dorzucić dwa kubki i łyżkę, by dać dziecku namiastkę normalności - mówi Odeta Moro, dziennikarka i autorka dwóch książek poświęconych dziecięcym zabawom, „Czupury i inne zabawy z wyobraźnią” oraz „W co się bawić?” i przede wszystkim mama. Jakie zabawy poleca dziennikarka?

Dziecięce spa

- Kiedyś kąpiel mojego synka była elementem pielęgnacji, dziś jest jedną z niewielu atrakcji, które można zorganizować nie wychodząc z domu. Oczywiście, że generowanie dużego zużycia wody nie jest ekologiczne, ale w obecnej sytuacji może warto zafundować dziecku długą kąpiel w wannie wypełnionej pianą, z wieloma zabawkami. Poza tym po takiej kąpieli dzieci szybciej zasypiają, co także jest nie bez znaczenia w chwili, gdy naszą pracę musieliśmy przenieść do domów – mówi Odeta Moro.

Szuflandia

- Mamy 3 tygodnie do świąt, myślę, że w tym roku domy będą najczystsze od wielu, wielu lat. Ja też wykorzystuję ten czas na sprzątanie i syn mi w tym pomaga. Układaliśmy książki, ale też zaangażował się w przekładanie śrub potrzebnych do skręcenia szafki. Można reorganizować przestrzeń w szafkach i szufladach. Wyciągać rzeczy, czyścić i wkładać z powrotem. Przed nami jeszcze wielkie sprzątanie garażu, w którym jest wiele narzędzi mogących podbić serce mojego syna. Zresztą pisząc książki o zabawach dla dzieci dzieliłam dom na strefy i wskazywałam, że w każdej z nich można się bawić. Można pisakami zmywalnymi malować po kafelkach w łazience. W kuchni zorganizować próbę domowej orkiestry. Wystarczy kilka garnków i drewniane łyżki – mówi dziennikarka.

Posklejany świat Kota

Dwa patyki, pałeczki do sushi, jakieś listewki mogą zagwarantować dobrą zabawę. - Pamiętam, jak Tomasz Kot kiedyś opowiadał mi, że głównie zajmuje się sklejaniem powierzchni różnych. Mówił, że jego syn namiętnie bawi się w klejenie. I tak, za pomocą pistoletu z klejem na ciepło, sklejają listewki, i wszystko, co chodząc po świecie uda mu się znaleźć przy założeniu, że to coś nada się do sklejenia. I tak tworzą z tego ciekawe konstrukcje. Bardzo mi się ten pomysł spodobał, jeśli się rozejrzymy, przedmiotów złamanych, zniszczonych, czy porzuconych znajdziemy mnóstwo. A wtedy można iść śladem Kota – zauważa Odeta Moro.

YouTube

- Każdy z nas powoli dojrzewa do stwierdzenia, że musimy dozować informacje, bo pandemia może potrwać dłużej i nie da się śledzić doniesień na jej temat przez cały czas – mówi Moro. Jak dodaje, w jej domu alternatywą dla programów newsowych dziś jest You Tube i włoska muzyka. - Włączam festiwal w San Remo i tańczymy – zaznacza.

Podchody w M3

- W każdym mieszkaniu są zakamarki, możemy je wykorzystać do zabawy w podchody. Ustalamy, że chowamy np. jabłko, mandarynkę, czy nawet batonik. Na mapie opisujemy pomieszczenie, wskazujemy, gdzie dzieci znajdą liściki z zadaniami, wskazówki, ile kroków zrobić, w którą stronę skręcić, by na schowany przez nas owoc trafić. Najważniejsze jest stworzenie na mapie kilkunastu punktów, zwrotnych, które sprawią, że zabawa nie skończy się po 5 minutach – radzi dziennikarka.

Papierowy król

Skoro zrobiliśmy zapasy papieru toaletowego, a pandemia koronowirusa wymusiła na nas siedzenie w domu, z rurki po papierze można zrobić lornetkę, by dzięki niej wyłapywać idącego po zakupy sąsiada, lub auto w czerwonym kolorze. - Dziś życie toczy się na balkonach, można więc tę sytuację wykorzystać do zabawy – mówi Moro.

Tratwa i namiot

Zdaniem Odety Moro substytutem spaceru, a raczej wysiłku fizycznego mu towarzyszącego, może być budowanie tratwy. Podłoga jest oceanem, a dziecko musi zbudować tratwę i zatowarować ją, by dało się nią dopłynąć na kolejną bezludną wyspę i na niej przetrwać. Zaś na miejscu trzeba przecież zbudować namiot. W ruch idą wtedy poduszki, koce, oparcia krzeseł. Jest sporo wysiłku i kombinowania, wystarczy dzieciom stworzyć przestrzeń i pozwolić na odrobinę bałaganu – dodaje dziennikarka.

Źródło: Wprost