Australijski pilot porządnie najadł się strachu, kiedy w czasie lotu do jego kabiny przedostał się wąż, który położył na tablicy pokładowej. Pilot zdołał posadzić samolot transportowy, a następnie zadzwonił po pomoc - podały linie lotnicze Air Frontier.
- Ciśnienie i tętno mi trochę podskoczyły. To było ciekawe doświadczenie - przyznał pilot w rozmowie z telewizją australijską. - Kiedy lądowałem, to czułem jak wąż wije się wokół mojej nogi. Naprawdę się bałem - dodał.
Szef linii Air Frontier Geoffrey Hunt pogratulował pilotowi i podziękował za zachowanie zimnej krwi. Według niego pilot zdołał powiedzieć przez radio, że "na pokładzie jest wąż", ale miał trudności z porozumieniem się z wieżą kontrolną w Darwin, stolicy Terytorium Północnego, gdzie miał lądować. - Wąż miał głowę tuż obok guzika, który trzeba przycisnąć, by móc porozumiewać się z kontrolerami lotu - wyjaśnił szef Air Frontier.Po szczęśliwym lądowaniu na lotnisku czekał specjalista zajmujący się gadami, który jednak nie mógł znaleźć węża. Linie Air Frontier zamierzają w związku z tym wpuścić na pokład żywą mysz jako przynętę. Samolot nie wystartuje w kolejny rejs zanim gad nie zostanie odnaleziony.
PAP, arb