„50 twarzy Tindera” wkrótce w księgarniach. O czym to jest, opowiedziała nam sama autorka

„50 twarzy Tindera” wkrótce w księgarniach. O czym to jest, opowiedziała nam sama autorka

Okładka książki "50 twarzy Tindera"
Okładka książki "50 twarzy Tindera" Źródło:Krytyka Polityczna
Za trzy tygodnie do sprzedaży trafi książka o intrygującym tytule „50 twarzy Tindera”. Joanna Jędrusik w rozmowie z Wprost.pl zdradziła, czego mniej więcej możemy się spodziewać. Jako że autorka prowadzi na Facebooku popularny profil Swipe me to the en of love, zebraliśmy też kilka najlepszych screenów z jej tinderowych przygód.

„Szukasz sensu na jedną noc? A może seksu na całe życie? Polizwiązku z kilkoma fajnymi osobami? Stałej, monogamicznej relacji? Dalej nie możesz znaleźć miłości? A może była, ale się skończyła? Na Tinderze możesz znaleźć to wszystko, a nawet więcej. Asia Jędrusik korzystała z tej apki tak intensywnie, że momentami aż bolał ją kciuk od przewijania potencjalnych partnerów. I tylko raz umówiła się na randkę z fanem Breivika” – tak książkę opisuje wydawca. Postanowiliśmy uzupełnić tę informację o kilka zdań od samej autorki.

Jak wyjaśnia Jędrusik, z pomysłem na „50 twarzy Tindera” zgłosiło się do niej samo wydawnictwo, chociaż komentarze o tym, że powinna napisać książkę pojawiały się dużo wcześniej na fanpejdżu Swipe me to the end of love. – W dużym stopniu skłoniła mnie do jej napisania chęć przedstawienia rzeczywistości, także tej pozatinderowej. Poczucie, że można będzie tę książkę odebrać na wielu płaszczyznach. Dla jednych będzie to zbiór pikantnych opowiastek „z życia wziętych”, inni odnajdą w książce swoje doświadczenia randkowo-związkowe, jeszcze inni znajdą tam szerszą diagnozę społeczną – wyliczała.

Galeria:
Screeny z Tindera opublikowane na profilu Swipe me to the end of love

Autorka przyznaje, że każdy poznany przez nią na Tinderze mężczyzna miał o sobie sporo do powiedzenia. – To były dziesiątki opowieści, może nawet dziesiątki dziesiątek. Spojrzałam na tych mężczyzn, na siebie i swoje koleżanki i zobaczyłam nas, jako pewną całość, szerszy obraz mojego pokolenia (plus-minus kilka lat): bardzo pogubionego, trochę rozjechanego przez życie, rozerwanego między poczuciem bycia przegrywem, a wszechogarniającą propagandą sukcesu. I bardzo samotnego. Nawet, jeśli świetnie to ukrywamy, robimy z tego żarty, memy i na zewnątrz udajemy, że jest ekstra – zwracała uwagę.

Jędrusik: Tinder to temat rzeka do żartów

Joanna z Tindera korzystała przez kilka lat i w zależności od momentu, szukała na nim innych wrażeń. – Był czas, kiedy szukałam romantycznych relacji, był czas poszukiwania rozrywek, czasem bardzo mało skomplikowanych. Jedno i drugie znaleźć się udało, chociaż relacje pokończyły się raczej szybko i niezbyt wesoło, natomiast szukanie i znajdywanie rozrywek wychodziło dużo lepiej – podsumowała swoje przygody z tą aplikacją.

Poprosiliśmy też, aby opowiedziała nam którąś z tych absurdalnych historii, których tak wiele pojawiało się na Swipe me. – Ciężko mi przytoczyć jedną zabawną historię, książka jest nimi najeżona. Mimo tego, że dotyka bardzo poważnych tematów, pisałam bardzo swobodnym językiem – odpowiedziała. – Są dialogi, żarty i jest podobno sporo śmiechu. Mnie też wiele rzeczy bawi, nawet, jeśli jest to śmiech przez łzy. W końcu śmieję się z samej siebie. Dla mnie to temat rzeka do żartów – stwierdziła.

„Bridget Jones dla inteligentów”

– Mądra pani z wydawnictwa opisała „50 twarzy Tindera” jako „Bridget Jones dla inteligentów i inteligentek”. Bardzo mi się ten opis podoba, chociaż dodam od siebie, że jest tam trochę ostrzejszy język, trochę więcej refleksji i zdecydowanie więcej seksu – zakończyła Joanna Jędrusik.Premiera książki już za trzy tygodnie.

Czytaj też:
Autor pasty o „fanatyku wędkarstwa” napisał książkę. Fragment udostępnił w sieci